Wystawy sztuki ze zbiorów polskich pokazywane na Zamku Raperswilskim jako przykład próby dotarcia do środowiska naszego osiedlenia*
Wystawy sztuki ze zbiorów polskich pokazywane na Zamku Raperswilskim jako przykład próby dotarcia do środowiska naszego osiedlenia*
Kiedy wiosną 1987 roku władze gminy grodzkiej Miasta Rapperswil rozpoczęły remont wnętrz zamku rapperswilskiego połączony z konserwacją jego dachu i murów, przed Muzeum Polskim pojawiła się szansa zmodernizowania i przeredagowania ekspozycji. A kiedy nadszedł rok 1989 kierownictwo Muzeum zwróciło się z propozycją współpracy także do instytucji muzealnych w Polsce. Tak został zrealizowany scenariusz stałej ekspozycji Muzeum, scenariusz, który rodził się w czasie wielu spotkań jakie odbyli jego autorzy, dr Andrzej Ciechanowiecki z Londynu, kustosz Muzeum Janusz S. Morkowski z Rapperswilu i profesor Andrzej Rottermund z Warszawy. Ja zaś miałem wielką przyjemność być komisarzem organizacyjnym z zadaniem przygotowania nowej wersji stałej ekspozycji, jej uroczyste otwarcie nastąpiło 19 czerwca 1990 roku.
Nowa ekspozycja stała Muzeum została przyjęta bardzo dobrze, zarówno przez środowisko polskie od lat związane z najstarszym muzeum narodowym poza granicami kraju, jak przez bardzo życzliwe środowisko szwajcarskie zawsze z dużym uznaniem odnoszące się do działalności Muzeum. To jedna z tajemnic funkcjonowania raperswilskiego Muzeum, że jest ono instytucją kultury prowadzoną przez Polaków i Szwajcarów. W murach tego zamku jedni i drudzy czują się u siebie.
Sukces nowej ekspozycji wspartej licznymi depozytami ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie, w tym eksponatami pierwszego Muzeum Narodowego Polskiego założonego przez Władysława Platera, które zgodnie z wolą założyciela przesłano do Polski w 1927 roku, zachęciły kierownictwo Muzeum do zacieśnienia współpracy z muzeami polskimi. We wrześniu 1991 roku, kiedy ministrem kultury Rzeczypospolitej był jeden z najwybitniejszych muzealników polskich dr Marek Rostworowski, a dyrektorem Zamku Królewskiego w Warszawie Profesor Aleksander Gieysztor, doszło do podpisania umowy o współpracy pomiędzy Muzeum Polskim w Rapperswilu a Zamkiem Królewskim w Warszawie. W tej umowie Zamek Królewski reprezentował dwie inne ważne instytucje krajowe: Muzeum Narodowe w Warszawie i Bibliotekę Narodową. Od podpisania umowy minęło z górą 8 lat. Umowa odnawiana co pięć lat obowiązuje nadal i jest akceptowana przez ministra kultury i sztuki RP. Jednym z ważniejszych postanowień umowy jest zawarty już w paragrafie 1 punkt wyrażający wolę wymiany wystaw i eksponatów w formie depozytów. Przez wspomniane 8 lat w Wielkiej Sali Rycerskiej zamku rapperswilskiego zorganizowano 3 wystawy malarstwa ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie. W Polsce zaś gościły zbiory raperswilskie — dwukrotnie: w Warszawie i Poznaniu pokazano bezcenną kolekcję miniatur ze zbiorów rodziny Tarnowskich z Dzikowa i czterokrotnie zespół dawnych map Rzeczypospolitej z kolekcji Romana Umiastowskiego. Chciałbym przez chwilę zająć uwagę Państwa owymi trzema wystawami dawnego malarstwa polskiego, pokazanymi w zamku raperswilskim. Były to w kolejności:
- monograficzna wystawa Józefa Simmlera w roku 1993, jednego z najwybitniejszych malarzy mieszczaństwa polskiego z połowy XIX, genialnego samouka pochodzącego ze znanej w Warszawie rodziny meblarzy. Rodziny wywodzącej się z Zurychu sięgającej połowy XV wieku. Wśród Simmlerów zuryskich można odnaleźć ponad dwudziestu pastorów, wielu kupców, rzemieślników, cukierników. Zaprezentowanie w Muzeum Polskim ponad 60 prac Józefa Simmlera, który 19 sierpnia 1856 roku odwiedził Rapperswil i wykonał rysunek rynku z widokiem na zamek było wielką i miłą niespodzianką dla Szwajcarów. Wystawa cieszyła się dużym zainteresowaniem publiczności a także prasy. Szybko zorientowano się, że ten zapomniany Szwajcar jest znakomitym portrecistą znakomicie mieszczącym się w towarzystwie znanych narodowych mistrzów pędzla od Ankera do Zunda. A przed tym obrazem trzeba było ustawić kilka krzeseł ponieważ wiele osób chciało dłużej na niego popatrzeć. (Śmierć Barbary Radziwiłłówny).
- wystawa malarstwa okresu Młodej Polski pt. Odchodzącemu Światu w roku 1996. Na ekspozycję złożyło się 88 obrazów i rysunków dwudziestu wybitnych malarzy polskich, dobranych tak aby ukazać najważniejsze zjawiska epoki końca ubiegłego wieku — impresjonizm, symbolizm, secesję i wczesny ekspresjonizm — a wśród tych zjawisk główne ośrodki ich rozwoju — Kraków i Warszawę. Obszerny, bogato ilustrowany katalog wystawy zawierał także kalendarium wydarzeń z życia artystycznego Polski i Europy z lat 1887-1918, przypominające zwiedzającym o szczególnej polskiej sytuacji — istnienia w XIX wieku narodu pozbawionego własnego państwa. I podobnie jak w przypadku wystawy J. Simmlera, to spotkanie ze sztuką polską przełomu wieków, sztuką oryginalną, ale osadzoną w tradycjach malarstwa europejskiego było dla dużej części publiczności fascynującym odkryciem.
- i wreszcie zakończona przed trzema tygodniami wystawa Konie i jeźdźcy. 78 obrazów, pasteli, akwarel i rysunków ze zbiorów Muzeum Narodowego, której w katalogu towarzyszył aneks 27 dzieł wybranych ze stałej ekspozycji rapperswilskiego muzeum. Trzecie spotkanie szwajcarskiej publiczności ze sztuką polską. Sala Rycerska Zamku zapełniła się płótnami i kartonami autorstwa najbardziej znanych polskich malarzy koni. Poczynając od Józefa Brandta, Józefa Chełmońskiego, Juliusza i Wojciecha Kossaków, Piotra Michałowskiego, Piotra Norblina, Aleksandra Orłowskiego aż do Henryka Pilattiego, Januara Suchodolskiego i Jana Rosena. Wystawy o tej tematyce, prezentujące z jednej strony efektowne i dynamiczne sceny batalistyczne i myśliwskie, z innej elegancję rumaków i jeźdźców, a jeszcze z innej po prostu portrety tych wspaniałych zwierząt cieszą się dużym wzięciem wśród polskiej publiczności. Pokazywaliśmy je również za granicą, gdzie były przyjmowane chętnie — szczególnie w Anglii. To można powiedzieć — polska specjalność — bo jak pisał J. Brandt „po Bogu, swojej ziemi ojczystej, swoim gnieździe z pisklętami nie miał Polak niż droższego nad konia”. Dlatego przygotowując kolejną wystawę zdecydowano się na ten właśnie wybór. Zwłaszcza, że wokół Jeziora Zuryskiego naliczono ok 40 klubów jeździeckich. Na otwarcie wystawy 10 lipca przybyli konno przedstawiciele jednego z nich w historycznych strojach szwoleżerów Księstwa Warszawskiego. Wystawa została zauważona w prasie regionu zuryskiego również tej fachowej dla miłośników jeździectwa, a także nad Wisłą, w artykule Letnia kawaleria zamieszczonym na łamach „Gazety Wyborczej”. Pomimo kiepskiej pogody wystawę obejrzało ponad 1500 zwiedzających.
Trzy pokaźne ekspozycje — w sumie ponad 200 obrazów i rysunków — przygotowane głównie z myślą o Szwajcarach — mieszkańcach Rapperswilu i najliczniej zasiedlonego w kraju Helwetów obrzeża Jeziora Zuryskiego — o turystach zagranicznych przybywających na zamek, a na końcu także z myślą o Polakach mieszkających w Szwajcarii.
Dlaczego takie wystawy i taka kolejność dedykowania ich odbiorcom?
Z badań, które wynikają z obserwacji publiczności przybywającej do muzeów sztuki, zwłaszcza muzeów, które nie mają w swych stałych galeriach arcydzieł sztuki światowej wynika, że ponad 60% zwiedzających (w Muzeum Narodowym w Warszawie ponad 80%) to goście wystaw czasowych. Wielkie wystawy sztuki organizowane głównie w Europie i Stanach Zjednoczonych, wystawy monograficzne czy retrospektywne opatrzone dobrym programem promocyjnym od lat odnoszą wielkie sukcesy, a ich katalogi ustalają stan badań nad podjętym w wystawę tematem na dziesięciolecia. Sukcesy tych wystaw dają się także mierzyć w kategoriach ekonomicznych, i coraz częściej mamy do czynienia z przedsiębiorczymi instytucjami z całego świata oferującymi interesujące ekspozycje na zasadach komercyjnych. Wszystko to sprawia, że od lat mamy do czynienia z modą na ciekawe wystawy sztuki. Modą, a nawet jak niektórzy krytycy mówią — pozytywnym snobizmem — bywania na głośnych wystawach sztuki.
To jest pierwszy powód dla którego trzeba i warto organizować wystawy w muzeach, bo są to wydarzenia o których się mówi, pisze, chętnie pokazuje w telewizji, przy czym wiele komplementów adresowanych jest do organizatorów. Muzeum, które wie jak organizować ciekawe wystawy to dobre muzeum, z pewnością będzie licznie odwiedzane i nie zabraknie mu sponsorów, którzy chcą uczestniczyć w dobrze przyjmowanych przez publiczność i krytykę przedsięwzięciach.
Drugi powód to szczególna rola muzeum zwłaszcza takiego jakim jest muzeum raperswilskie. Od 10 lat mam przyjemność i szczęście współpracować z nielicznym, ale wspaniałym zespołem koleżanek i kolegów z Muzeum Polskiego. Poznałem także wielu mieszkańców miasta z kilkoma rodzinami łączy mnie przyjaźń. To dzięki nim mogę dwa razy w roku przybywać do Rapperswilu, korzystając z ich niezwykłej gościnności. Od nich też dowiaduję się czego oczekują od Muzeum Polskiego. Muzeum, o którym słyszeli jeszcze od dziadków, które od 130 lat mieści się w najwspanialszym gmachu miasta. Mówiąc najkrócej oni chcieliby znaleźć w muzeum jak najwięcej przykładów naszej kultury tej dawnej i tej współczesnej, kultury, która wyraża się sztuką, muzyką, literaturą. „Przywoźcie nam wasze malarstwo, zorganizujcie spotkania z waszymi pisarzami, chcemy słuchać waszej muzyki”.
Na wszystkich wymienionych wyżej wystawach frekwencja wahała się pomiędzy 1500 a 2000 zwiedzających to niezły wynik jak na 6-7 tygodni ekspozycji w okresie wakacyjnym. A kiedy polski pianista grał Chopina na zamku zwykle brakowało miejsc siedzących.
Przez 120 lat swej działalności Muzeum Polskie miało zadanie wołać z wolnej ziemi Helwetów do sprawiedliwości Boga i Świata dzisiaj niech będzie jednym z najlepszych ambasadorów kultury polskiej w Zachodniej Europie, bo tego najwyraźniej spodziewa się po nas publiczność, która przestępując próg Muzeum pyta najczęściej jak to się stało, że tu na zamku jest Polskie Muzeum.
Przypisy
*/ Referat był ilustrowany przeźroczami
Tagi
-
PUBL.: 24/12/2020
-
AKTU.: 08/11/2023
Więcej o Autorze (Autorach)
0raz Pozostałe Publikacje tego Autora (ów)
Kazimierz Stachurski
Copyrights
COPYRIGHTS©: STAŁA KONFERENCJA MUZEÓW, ARCHIWÓW I BIBLIOTEK POLSKICH NA ZACHODZIE
CAŁOŚĆ LUB POSZCZEGÓLNE FRAGMENTY POWYŻSZEGO TEKSTU MOGĄ ZOSTAĆ UŻYTE BEZPŁATNIE PRZEZ OSOBY TRZECIE, POD WARUNKIEM PODANIA AUTORA, TYTUŁU I ŹRÓDŁA POCHODZENIA. AUTOR NIE PONOSI ŻADNEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA NIEZGODNE Z PRAWEM UŻYCIE POWYŻSZEGO TEKSTU (LUB JEGO FRAGMENTÓW) PRZEZ OSOBY TRZECIE.