Skip to main content

Problemy duszpasterskie w Kościele na terenie byłego ZSRR

Referat wygłoszony na XV sesji Stałej Konferencji MABPZ - Rzym 1993 r.

Problemy duszpasterskie w Kościele na terenie byłego ZSRR

Referat wygłoszony na XV sesji Stałej Konferencji MABPZ - Rzym 1993 r.

Dzieje prześladowań Kościoła w byłym ZSRR są dziś na ogół dość dobrze znane[1]. Istnieje szereg wartościowych publikacji na ten temat, wydanych zarówno na emigracji jak też w kraju[2]. Są to wprawdzie najczęściej wspomnienia lub materiał utrwalony na piśmie na gorąco, w czasie władzy komunistycznej, ale czas dojrzałych studiów jest bliski. Można sobie zatem tu podarować rekapitulację wiadomości, jakie na ten temat już są w obiegu.

Natomiast stosunkowo mało wiemy o tym, co dzisiaj duszpasterz zastaje na Wschodzie. Z czym się boryka. Problematyka ta jest o tyle ważna, że przecież każdy z podróżujących na Wschód z nią się zetknie. Więcej nawet. Nie może często pozostawać wobec niej bierny. Często oczekuje się od niego, zwłaszcza od kapłana, rady, czy choćby utwierdzenia na obranej drodze odbudowy i odnowy. Można śmiało rzec, iż problemy w życiu religijnym na byłej „nieludzkiej ziemi” dalekie są od rozważań teoretycznych, a ciążą stale ku praktyce dnia powszedniego.

Wypowiedzi tu zawarte to jakby kamyczki składające się na dużą, powstającą właśnie mozaikę. Ujmują one życie religijne w okresie przełomu, przed którym wszystko było całkowicie inne, a teraz wszystko tworzy się na nowo. Po latach represji i prześladowań Kościół otrzymał prawo do normalnej, ludzkiej egzystencji.

Kościół katolicki na Wschodzie nigdy nie był i obecnie nie jest monolitem. Istniały różnice między życiem kościelnym na Litwie czy Łotwie, a takimi krajami jak Białoruś, Ukraina, Rosja. Najgorzej było chyba w samej Rosji[3]. Wynika to z wielu okoliczności historycznych, ze struktur wyznaniowych, ale także z odmiennej polityki władz komunistycznych wobec Kościoła w głębi Rosji i na jej zachodnich terenach, kiedyś należących do Rzeczpospolitej Polskiej, gdzie mimo czystek etnicznych pozostało sporo katolików obu obrządków. Tutaj zarówno Kościół łaciński jak i greckokatolicki były synonimem odrębności od „urawniłowki” sowieckiej; podobnie zresztą jak niegdyś carskiej. Ideologia marksizmu i leninizmu zastąpiła wszak stereotyp wyrosły na prawosławiu. Przymiotnik „prawosławny” zastąpiony został przymiotnikiem „sowiecki”. Metoda manipulacji nimi była jednaka. Przed i po 1917 r. chodziło o to, by „wyprać” wszelki element w życiu społecznym tym przymiotnikom obcy.

Przeszłość więc wymagała heroizmu i samozaparcia. Ludzie szli często pięćdziesiąt i więcej kilometrów do kościoła, jak na przykład z parafii bracławskiej na Białorusi do Warnowic na Łotwie. Szli nocą, by przyjść do kościoła rano, wyspowiadać się, być na Mszy świętej i ruszyć potem w drogę powrotną. Postawa takich ludzi dodawała księżom odwagi do pracy w tych straszliwych warunkach sowieckich — wspomina ks. Józef Łapkowski z Krasławia[4]. Podobnie chodzili unici do Galicji po roku 1875.

RELIGIJNOŚĆ TRADYCYJNA

Zachowana tam religijność nosi w sobie wiele cech tradycyjnych. Do nich należy choćby odmawianie różańca w czasie Mszy świętej. Wierni spowiadają się nawet, jeśli nie odmówili różańca. Ograniczanie modlitwy różańcowej nie uda się tam, bo dzięki różańcowi ludzie zachowali przez lata swoją wiarę. W wielu regionach byłego ZSRR był bowiem czas, kiedy nie było Mszy i zamiast liturgii odmawiano wspólnie modlitwę różańcową. Inny przykład tej tradycyjności to modlitwy za zmarłych. Na Białorusi nie wyobrażają sobie wierni Mszy za zmarłych bez psalmów śpiewanych przed liturgią w intencji zmarłych i bez ustawionego w nawie katafalku. Centralne miejsce w pobożności wiernych na Wschodzie ma też choćby kult świętej Agaty, połączony ze święceniem soli i kult świętego Błażeja, złączony z błogosławieństwem świecami. Ponadto starsi księża nie wyobrażają sobie, aby po Mszy świętej nie było nieszporów.

Lata prześladowań Kościoła na terenie byłego ZSRR sprawiły, że wiele ze wskazań Soboru Watykańskiego II jest tam wciąż jeszcze nieznanych. Natomiast, jak na to wskazują przytoczone wyżej przykłady, lata niewoli pozwoliły tam przetrwać enklawie, będącej swoistym skansenem starej, jakże przez starszych tęsknie wspominanej liturgii, pełnej symboli utwierdzających wiarę, osadzających człowieka w całej bogatej tradycji kościelnej. Tylko ten, zwłaszcza spośród młodszych, kto taką liturgię tam przeżył może docenić jej rolę w budowaniu potęgi ducha. Przez nią właśnie Kościół przetrwał tam w sercach ludzi.

Religijność była na Wschodzie strzeżona w rodzinie, zamkniętej przed jakimkolwiek obcym wpływem, a animatorami życia religijnego byli najczęściej ludzie starzy, wychowani w okresie międzywojennym, w innej niemal epoce dziejów. Pytanie pozostaje otwarte, na ile jest możliwa teraz szybka przemiana Kościoła w duchu posoborowym. Jej nadejście jest nieuchronne, ale potrzeba wielkiej roztropności, by przemiana zewnętrznych praktyk nie pociągała za sobą wewnętrznej destrukcji.

JĘZYK DUSZPASTERSTWA

Starsze pokolenie Polaków, którzy na Wschodzie wytrwali i przechowali wiarę chce, aby duszpasterstwo było prowadzone po polsku. Generacja ta sądzi, że polski to taki język uroczysty, kościelny. Nie ma świadomości, że modlić się należy w języku zrozumiałym, używanym na co dzień. Tymczasem właśnie młodzi już w dużej mierze nie rozumieją po polsku i na co dzień posługują się innymi językami. I stąd wśród młodzieży nie można już prowadzić duszpasterstwa po polsku. Trzeba używać tego języka, w którym młodzież rozmawia, bo inaczej żadne nauczanie nie trafi do człowieka.

Prymas Polski, jako opiekun Polaków na całym świecie, wysyłając księdza na Wschód wystawia mu pismo z życzeniem, by służył każdemu człowiekowi. Podkreśla jednocześnie: ,,Postarasz się służyć temu człowiekowi w takim języku, w jakim on rozmawia; postarasz się nauczyć tego języka”.

Są trudności, jak na Białorusi, ze znajomością języka krajowego, to jest białoruskiego, wśród samych mieszkańców tego państwa. Z drugiej strony czyni się zarzuty, że w kościołach katolickich za mało tego języka, a jakoby za dużo polskiego. Natomiast nikt nie robi problemu z faktu, że w cerkwiach prawosławnych panuje tylko rosyjski.

Odrębna sprawa to brak fachowego tłumaczenia ksiąg liturgicznych na języki krajowe na terenie byłego ZSRR. Fakt ten dodatkowo jeszcze utrudnia wprowadzenie tych języków do liturgii i całej posługi duszpasterskiej.

Wydaje się, że w kwestii językowej należy sięgać do wzorców parafii etnicznych, funkcjonujących w świecie. Konserwacja części liturgii w języku polskim nie może przeszkodzić w prowadzeniu nabożeństw w językach miejscowych.

CARITAS CHRISTIANA

Miłości bliźniego tu nie ma. Ludzi wychowano na żołnierzy do walki. Trudno im teraz miłować jeden drugiego. Obecnie płyną, nawet ze sfer rządowych niektórych krajów, sugestie do Kościoła, by przejął prowadzenie szpitali, domów starców, sierocińców. Jednakże społeczność katolicka obecnie nie jest w stanie podjąć się takiej działalności. Inna sprawa to fakt, iż również katolicy w dużej mierze nie dorośli jeszcze do tego typu pracy; nie są w żaden sposób do niej przygotowani.

W wielu parafiach, jak mówią duszpasterze, są już jednak osoby pojedyncze i cale grupy, a także zgromadzenia zakonne jak siostry Matki Teresy z Kalkuty działające w stolicy Rosji, które troszczą się o chorych, starych. Są to jeszcze działania jednostkowe, wymagające kierownictwa. To musi wychodzić najczęściej od księdza, bo inteligencji katolickiej, która mogłaby pomóc duszpasterzom jeszcze tam nie ma. Ludzie zostali przyzwyczajeni do tego, że ciągle musi ktoś nimi kierować.

HOMO SOVIETICUS

Walka z religią w ogóle była połączona w imperium sowieckim z kształtowaniem nowego człowieka — homo sovieticus — oraz nowej moralności. Stąd społeczeństwo postsowieckie widziane zza kratek konfesjonału bardzo często zaskakuje i przeraża.

Prawdziwym problemem społecznym jest tu pijaństwo. Ludziom płacono mało, w magazynach nie było prawie niczego, a zawsze była wódka, więc zaczynali pić. Pijaństwo jako choroba społeczna ciągnie się dziesiątki lat. Ludzie często nawet nie wiedzą, że pijaństwo to grzech, a to z braku odpowiedniej świadomości religijnej.

Brak świadomości grzechu jest na Wschodzie problemem poważnym. Na przykład nie ma już świadomości, że praca w niedziele i święta jest też grzechem. Nieposzanowanie dnia świętego jest tu czymś normalnym i niewielu ludzi widzi w tym winę. Inna sprawa to problem pracy w ogóle. Ludzie oduczyli się pracować, nie czują się za pracę odpowiedzialni.

Nie ma też u ludzi rozbudzonego sumienia. Wielu mówi: skoro wszyscy tak robią, mogę i ja. Ateizacja dokonała wielkich spustoszeń w duszy człowieka. Zanikła na przykład w dużej mierze potrzeba modlitwy. Brak wśród katolików odpowiedzialności za życie parafii. Rzuca się w oczy ogromna bierność tych ludzi, wychowanych do tego przez struktury sowieckie.

Ludzie nie wiedzą często, że grzechem jest aborcja czy cudzołóstwo. Nie spowiadają się z przekraczania szóstego przykazania. Przypomnijmy tu więc, że na Wschodzie już nie pierwsze, nie drugie, ale trzecie pokolenie było wychowywane bez nauczania kościelnego. To oddziaływanie zostawiło ogromne ślady w świadomości ludzi. Pod tym względem to ubogie społeczeństwo podobne jest do bogatych, przesytych społeczeństw zachodnich. Zanik poczucia grzechu, zatem zła, wynika zarówno z nędzy, jak i nadmiaru, zwłaszcza, gdy w jednym i drugim przypadku odłogiem leży cała sfera duchowa człowieka.

Bardzo wielkim problemem jest też spraw a . cudzej własności. Ludzie przyzwyczaili się już do kradzieży. W wojsku sowieckim było tak: Co żołnierz znalazł, wszystko to zabierał sobie. A jeśli uznał, że mu to niepotrzebne, to od razu po prostu niszczył. Kościół musiał być tu pobłażliwy, bo często kradziono aby utrzymać rodzinę, bo w domu dzieci głodne. I dlatego księża za te kradzieże nie bardzo napominali. Teraz, gdy już trochę lepiej zaczyna się tam żyć, trzeba ludzi uświadamiać, że kradzież zawsze jest grzechem. Że z kołchozu czy z fabryki zabierać, to jednak też jest kradzież.

Ilustracją niech będzie tu głos pewnego ojca z Ukrainy, przysłuchującego się katechezie dzieci. Po zakończeniu lekcji o grzechu powiedział on katechetce: „Dlaczego siostra tego wszystkiego nie mówi na ulicy? Przecież ja 32 lata przeżyłem i nie wiedziałem, że tyle grzechów popełniłem! Mnie nikt nigdy tego wszystkiego nie powiedział i nie wytłumaczył! Co ja mam teraz zrobić z moją przeszłością?”[5].

Ludzie na Wschodzie mają w sobie jeszcze wiele nieufności i lęku, a także dużo tego zwykłego ludzkiego strachu oraz związanej z tym przezorności. Oni mają ten siedemdziesięcioletni strach już w genach. Ci ludzie muszą zyskać pewność, że dokonujące się zmiany są rzeczywiście trwałe i idą ku lepszemu. Wtedy dopiero zaczną mówić o wielu sprawach. Ciągle tu jeszcze panuje nieufność i obawa, że zachodzące zmiany okażą się nietrwałe. Jest tam też lęk przed złodziejami, bandytami. Ludzie boją się działającej skrycie bezwzględnej mafii.

Dotychczas wróg był jeden. Dzisiaj nie wiadomo gdzie on jest. Jest on bowiem wszędzie. W działalności Kościoła brzmi to paradoksalnie — dziś więcej problemów niż dawniej. Katechizacja ma pomóc tym ludziom opanowanym przez lęk do wyzwalania się z zakorzenionego w nich nieustannego poczucia zagrożenia.

Ci ludzie przychodzą teraz do Kościoła, bo szukają jakichś wartości głębszych, chcą wiedzieć po co i dlaczego żyją. Nie wystarcza im już tylko to, co proponował ateizm. Jest zatem coraz więcej chrztów, ślubów. Chrzty przyjmuje się tu jeszcze często całymi rodzinami. I to nie tylko w kościołach katolickich. Tak samo jest w cerkwiach prawosławnych.

Proboszcz parafii katedralnej w Żytomierzu, ks. Alfred Bartecki, wskazuje na takie niepokojące problemy w pracy duszpasterskiej w jego środowisku. „Problemów jest kilka. Pierwszy stanowi problem odbudowy kościołów, które w przeważającej mierze zostały mocno zniszczone. Drugą sprawą jest zanik polskiej kultury w polskich rodzinach. W wyniku różnych nacisków zapomniany jest język polski. Trzecią wreszcie sprawą jest zataczająca coraz szersze kręgi demoralizacja. Dotyka ona szczególnie młodzież”[6].

Ze strachu nie mówiło się tu o wierze i religii całe dziesiątki lat, często nawet w domu. Jeżeli czasem w rodzinie była dobra babcia, to jeszcze ona nauczyła dziecko pacierza. I na tym najczęściej kończyło się nauczanie religijne. W szkole natomiast zaczynała się już od pierwszych klas propaganda antyreligijna.

Pracujący w tych warunkach ks. Władysław Bukowiński pisał, że „katolicy górują nad prawosławnymi, starają się przekazywać wiarę i pobożność swym dzieciom i wnukom”[7]. Ten sam duszpasterz dodawał: „Tak starzy jak i młodzi dopóki się trzymają wiary katolickiej są Polakami. Jeżeli zaś zaczynają odchodzić od wiary katolickiej, to rusyfikują się bardzo szybko”[8].

I dzisiaj tak wychowana młodzież przychodzi do Kościoła. Widzi, że z księdzem można normalnie rozmawiać. Dowiaduje się, że Kościół przez wieki promieniował kulturą. Jest to dla młodzieży i starszych na terenie dawnego ZSRR wielkie odkrycie. Pierwszy kontakt z Kościołem zostawia na nich już jakiś ślad nie do zatarcia. Kościół daje tej młodzieży cel życia, bo oni w tej chwili nie mają żadnego celu życiowego. Pytają tak, jak ów ewangeliczny młodzieniec: „Co mam czynić?” (Łk 18,18).

Do wprowadzenia katechizacji w życie szkoły nauczyciele i dyrekcje szkół odnoszą się najczęściej pozytywnie. Na Litwie np. małe dzieci uczęszczają na katechizację niemal w stu procentach. Gorzej jest natomiast w starszych klasach, gdzie tylko niewielki procent uczniów przychodzi na katechizację[9].

Do pracy z młodzieżą trzeba tu przede wszystkim młodych księży, którzy przeszli to wszystko, co przeszła młodzież. Ze wzorcami przedwojennymi byłoby już chyba bardzo trudno przebić się do świadomości młodzieży, bo w jej duszach przez lata sowieckich rządów tak wiele zniszczono. Katechizację trzeba najczęściej zaczynać od podstaw. Przypomnieniem na przykład co to jest kościół jako budowla, gdyż wielu uczniów sądzi, że w świątyni mieszka ksiądz, a kościół to jego mieszkanie.

Zarejestrowane tu problemy prowadzą do wniosku, że nie można tu prowadzić duszpasterstwa masowego , choćby na wzór pracy Kościoła w Polsce. Nie może ono odznaczać się też rygoryzmem, bo ludzie odejdą od razu, gdyż byli przyzwyczajeni do dużej swobody. Niemało z nich zresztą przychodzi do Kościoła choćby przez hinduizm czy buddyzm. Trwa tam jakieś wielkie poszukiwanie.

Ci, którzy należeli do partii komunistycznej i organizacji wrogich chrześcijaństwu, wracają i mówią często, że była to przynależność koniunkturalna, zewnętrzna tylko. Kościół musi być wyrozumiały dla tych ludzi, nie może zamknąć przed nimi drzwi. Musi przyjąć ich z miłością.

Normalną pracę duszpasterską utrudnia fakt, że duszpasterz ma często kilka kościołów do obsługi. Sześć lub siedem nie należy do rzadkości. Wszystkie je trzeba remontować, gromadzić materiały budowlane. To zabiera bardzo dużo czasu. Kapłan już często później wieczorem nie ma sił do pracy duchowej. To odbija się na duszpasterstwie. Grozi powierzchowność, nieprzygotowanie, zdenerwowanie w stosunku z wiernymi.

Mimo dotychczasowej akcji pomocy kościołów z różnych krajów zachodnich, w tym zwłaszcza z Polski, jest nadal na Wschodzie duży niedobór literatury religijnej, głównie w języku rosyjskim. Biskupi biją tu na alarm[10].

Przed Kościołem jest tu jeszcze ogromnie dużo pracy. Właściwie ona dopiero się zaczyna. Myślę, że bardzo wiele zależy od doświadczenia i energii tamtejszych biskupów. Od tego, czy potrafią zintegrować kapłanów i wiernych. Odbudowa Kościoła po latach prześladowań musi być prowadzona mądrze. Nie może to być działanie powierzchowne. Musi nastąpić systematyczne nauczanie od podstaw.

Wszystko ma tu iść w kierunku budowania Kościoła Powszechnego, a nie ciągłego podkreślania jego polskości na tych terenach. Jest to ważne dla księży przyjeżdżających z Polski. Obecnie pracuje ich ponad 250.

W rozumieniu potocznym Kościół katolicki na Wschodzie stanowią przede wszystkim Polacy, co nie jest w pełni zasadne. O ile jeszcze stwierdzenie to może odnosić się do krajobrazu kościelnego na Białorusi, na Ukrainie czy w Rosji, to już gdy chodzi o Litwę czy Łotwę jest ono nieadekwatne. Obecni członkowie Kościoła katolickiego na Wschodzie to także Litwini, Łotysze, Białorusini, Ukraińcy czy też Rosjanie. Stawianie znaku równości w utartym haśle „Polak-katolik” jest dla tych ziem rozwiązaniem niedobrym i nie może być także owocne na przyszłość[11].

Ksiądz cieszy się na Wschodzie wielkim szacunkiem. Na Ukrainie jest nawet takie powiedzenie, że jeśli powiesi się sutannę na drewnianym kołku to ludzie i tak będą ten kołek całowali. Młodzi księża muszą ten autorytet utrzymać. Ich zaangażowanie zdaje się to potwierdzać. To oni robili największe trudności władzom sowieckim. Starsi, którzy przeszli stalinizm i łagry, byli ostrożniejsi. Kler młodszy, który przeszedł sowiecką szkolę i wojsko oraz sowieckie zakłady pracy był najbardziej bojowy. To ci księża uczyli starszych łamać nakazy prawa, wojować z nimi, nie słuchać władzy.

Księżom zsyłanym do łagrów ludzie pomagali znieść gehennę zesłania. Zbierali dla nich żywność, szyli ubrania i później na różne sposoby posyłali do Kazachstanu czy na Syberię. W akcji pomocy angażowało się wielu młodych ludzi. Duszpasterstwo na Wschodzie cierpi na brak księży. Biskup Kazachstanu Jan Paweł Lenga nie mógł w 1993 roku obsadzić dużego miasta Aktjubińska, gdzie już nawet jest kościół i plebania[12].

Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na inną bolączkę występującą dość sporadycznie na Wschodzie. Do tej pory bardzo często kościołem rządziły tzw. Komitety Parafialne . Teraz przychodzi ksiądz. Ci ludzie byli dotąd kimś w komitetach, nagle muszą przekazać władzę w ręce duszpasterza. Z tego powodu dochodzi czasami do konfliktów.

Społeczeństwo postsowieckie widziane przez kratki konfesjonału budzi też podziw. Wielu chrześcijan dało świadectwo wiary. Często bez kościołów, bez księży, bez katechizacji, bez modlitewników i prasy katolickiej ci ludzie umieli przechować wiarę[13]. To jest świadectwo jakie dają ludziom wierzącym na Zachodzie.

O pełnym odrodzeniu religijnym w byłym ZSRR jeszcze mówić nie można. Wymaga ono procesu dłuższego. Jest to raczej początek odrodzenia Kościoła. Ale optymizmem napawa fakt, że dobry początek został już zrobiony.

Dziś wielu ludzi myślących uważa, że tylko religia jest w stanie podnieść narody dawnego państwa sowieckiego z moralnego upadku, do jakiego doprowadziło ich imperium zła. W tej pracy „dziś największą aktywność przejawiają katolicy”[14].

* * *

„Święta Ruś” quo vadis? To pytanie można postawić również innym krajom powstałym po rozpadzie dawnego ZSRR. Kto pozna położenie ludzi w tych krajach, ten całym sercem będzie popierał wszelką pomoc na rzecz Wschodu. Kto był tam na Wschodzie, ten podróż do Rosji będzie polecał wszystkim niezadowolonym tutaj na Zachodzie, podobnie jak to uczynił przed ponad stu laty Francuz Astolphe de Custine w swej książce La Russie en 1839 wydanej w 1843 roku. De Custine pisał: „Kiedy twój syn będzie niezadowolony z Francji, skorzystaj z mojego przepisu i powiedz mu — jedź do Rosji. Jest to podróż użyteczna dla każdego cudzoziemca. Ktokolwiek zobaczy ten kraj będzie zadowolony, że żyje gdzie indziej”[15].

Przypisy

[1] Ks. E. Walewander, Uwagi na temat historiografii, w: Odrodzenie Kościoła katolickiego w byłym ZSRR. Studia historyczno-demograficzne, pod red. E. Walewandera, Lublin 1993, s. 11-17.

[2] Tylko Instytut Badań nad Polonią i Duszpasterstwem Polonijnym Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego wydał następujące publikacje: Polacy w Kościele katolickim w ZSRR, pod red. E. Walewandera. Lublin 1991; Polacy na Łotwie, pod red. E. Walewandera. Lublin 1993; Odrodzenie Kościoła katolickiego w byłym ZSRR. Studia historyczno-demograficzne, pod red. E. Walewandera. Lublin 1993; S. Bizuń, Historia krzyżem znaczona. Wspomnienia z życia Kościoła katolickiego na Ziemi Lwowskiej 1939-1945. Lublin 1993; Polacy w Rosji mówią o sobie, t. I, Lublin 1993.

[3] K. Rynik, Podpolnicy. Rozmowy z ludźmi Kościoła na Litwie, Łotwie, Białorusi i Ukrainie 1990-1991, Warszawa 1991 s. 19.

[4] Tamże, s. 32.

[5] Tamże, s. 102

[6] Oazy polskości, „Dziennik Lubelski”, z 28.07.1993.

[7] W. Bukowiński, Wspomnienia z Kazachstanu, Rzym 1981,s. 35.

[8] Tamże, s. 28.

[9] Podpolnicy, s. 63.

[10] Por. wypowiedź abpa T. Kondrusiewicza, Moskauer Oberhirte: Der Staat hält Kirchengűter fest. „Deutsche Tagespost” z 8.07.1993.

[11]  Z. Zieliński, Mit Polak-katolik. W druku przygotowywanym w pracy zbiorowej na Uniwersytecie Wrocławskim.

[12] Ein Gotteshaus fűr Kasachstan, „Deutsche Tagespost” z 3.7.1993.

[13] List Ojca Świętego Jana Pawła II do wszystkich kapłanów Kościoła na Wielki Czwartek 1979 roku, p. 10 s.31.

[14] Z. Szuba, Dziś największą aktywność przejawiają katolicy. Rozmowa z pełnomocnikiem Rady ds. Religii przy Radzie Ministrów ZSRR dla łotewskiej SRR Eduardsem Kokars-Tropsem, „Słowo Powszechne” z 25-27 II 1989.

[15] A. de Custine, La Russie en 1839, Bruxelles 1843; wersja polska: tenże, Listy z Rosji, Warszawa 1993 s. 240.

Tagi

Więcej o Autorze (Autorach)

0raz Pozostałe Publikacje tego Autora (ów)

Edward Walewander

Ks. prof. dr hab. Edward Walewander. Kapłan archidiecezji lubelskiej, kanonik honorowy Kapituły Archikatedralnej Lubelskiej, Kapelan Jego Świątobliwości. Gość Stałej Konferencji MABPZ – prelegent ...

Copyrights

COPYRIGHTS©: STAŁA KONFERENCJA MUZEÓW, ARCHIWÓW I BIBLIOTEK POLSKICH NA ZACHODZIE
CAŁOŚĆ LUB POSZCZEGÓLNE FRAGMENTY POWYŻSZEGO TEKSTU MOGĄ ZOSTAĆ UŻYTE BEZPŁATNIE PRZEZ OSOBY TRZECIE, POD WARUNKIEM PODANIA AUTORA, TYTUŁU I ŹRÓDŁA POCHODZENIA. AUTOR NIE PONOSI ŻADNEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA NIEZGODNE Z PRAWEM UŻYCIE POWYŻSZEGO TEKSTU (LUB JEGO FRAGMENTÓW) PRZEZ OSOBY TRZECIE.

Stała Konferencja Muzeów, Archiwów i Bibliotek Polskich na Zachodzie | MABPZ

Stała Konferencja
Muzeów, Archiwów i Bibliotek Polskich na Zachodzie

Sekretariat

Muzeum Polskie w Rapperwsilu
Schloss Rapperswil
Postfach 1251
CH-8640 Rapperswil
Schweiz

Kontakt

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
+41 (0)55 210 18 62

UWAGA

Z Sekretariatem MABPZ
prosimy kontaktować się tylko w kwestiach dotyczących Konferencji.

Niniejszy portal internetowy Stałej Konferencji Muzeów, Archiwów i Bibliotek Polskich na Zachodzie (MABPZ) został zainicjowany i był prowadzony do 2018 roku przez pracowników Polskiego Instytutu Naukowego w Kanadzie i Biblioteki im. Wandy Stachiewicz.
www.polishinstitute.org

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych
www.mkidn.gov.pl

Przy współpracy z Fundacją Silva Rerum Polonarum z Częstochowy
www.fundacjasrp.pl

Od 2020 r., projekt finansowany jest ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu pochodzących z Funduszu Promocji Kultury - państwowego funduszu celowego; dzięki wsparciu Narodowego Instytutu Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą - Polonika
www.polonika.pl

Deklaracja dostępności strony internetowej
Deklaracja PDF pobierz

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Fundacja Silva Rerum Polonarum Częstochowa
Instytut Polonika