Skip to main content

Tomasz Oskar Sosnowski - Biografia*

Referat wygłoszony na XV sesji Stałej Konferencji MABPZ - Rzym 1993 r.

Tomasz Oskar Sosnowski - Biografia*

Referat wygłoszony na XV sesji Stałej Konferencji MABPZ - Rzym 1993 r.

Biblioteka im. Przenikliwe spojrzenie dużych, bystrych oczu, podkreślonych wydatną linią brwi, mocny, prosty nos, sumiasty wąs opadający na usta, silnie modelowany podbródek z charakterystycznym dołkiem, a zwłaszcza wysokie czoło, ponad którym kłębią się niesfornie, rzadkie siwe włosy — oto twarz Tomasza Oskara Sosnowskiego.

Twarz znana — jak dotychczas — wyłącznie z interesującego portretu autorstwa Francesco Podestiego, powstałego w 1879 roku [1], a więc w momencie gdy Sosnowski był już mężczyzną blisko siedemdziesięcioletnim. Portret okazał się na tyle udany i wzbudził uznanie samego portretowanego, że Podesti — przyjaciel naszego rzeźbiarza — wykonał, zapewne na jego prośbę, jeszcze w tym samym roku, replikę[2]. Cztery lata później — w 1883 roku — inny rzymski dobry znajomy Sosnowskiego, Pietro Gagliardi, powtórzył niemal dosłownie dzieło Podestiego, ujmując dla odmiany popiersie portretowanego kolegi owalem bogatej, .złoconej ramy[3].

Te trzy portrety to jedyne znane nam wizerunki Tomasza Oskara Sosnowskiego. Nie zachowały się bowiem — niemal na pewno —żadne fotografie artysty. Nie wykluczone jednak, że nie przetrwały do naszych czasów, ponieważ nigdy nie powstały. W okresie kiedy fotografia coraz śmielej i skuteczniej zaczęła zajmować miejsce malarstwa portretowego, Sosnowski był już człowiekiem zamkniętym w sobie, zgorzkniałym, stroniącym od towarzystwa milczkiem, żeby nie powiedzieć wprost, oryginałem i dziwakiem.

Zastanawiające jak mało dotąd wiemy o artyście, który pozostawił po sobie tak bogaty i różnorodny dorobek rzeźbiarski, na który złożyły się zarówno liczne popiersia, płaskorzeźby, figury i pomniki, tak o charakterze świeckim jak i sakralnym, razem ponad sto dzieł. Całe życie i twórczość Sosnowskiego - uważana powszechnie za neoklasyczną — to jedno wielkie pasmo wątpliwości i niedomówień, w którym więcej jest domysłów i przypuszczeń niż pewnych, wiarygodnych faktów.

Pierwsze wątpliwości pojawiają się przy próbie ustalenia kiedy i gdzie urodził się Tomasz Oskar. W wydanym jeszcze za życia artysty tomie Encyklopedii Powszechnej S. Orgelbranda (T. XXIII, Warszawa 1866) możemy przeczytać, że Sosnowski (Oskar), jeden z najzdolniejszych rzeźbiarzy, urodził się około roku 1810 w guberni grodzieńskiej[4]. Tymczasem Oreste Raggi, autor monumentalnego dzieła poświęconego Pietro Teneraniemu i jego szkole rzeźby, opublikowanego we Florencji w 1880 roku — a więc na sześć lat przed zgonem artysty — podał rok 1813[5].

Wątpliwości wybuchły ze zdwojoną siłą po śmierci Sosnowskiego 27 stycznia 1886 roku. Watykańskie „L'Osservatore Romano”, w obszernym wspomnieniu zamieszczonym niemal nazajutrz (30 stycznia) poinformowało, że artysta umarł w wieku około 73 lata[6], czym pośrednio potwierdziło tezę Raggiego, że Tomasz Oskar Sosnowski urodził się w 1813 roku.

Tymczasem „Kurier Warszawski”, który jako pierwszy z dzienników krajowych poinformował opinię publiczną o zgonie zasłużonego na polu sztuki artysty podał, że Sosnowski urodził się w okolicach Grodna d. 12-go października r. 1810-go[7]. Według petersburskiego „Kraju”, rzeźbiarz urodził się w gub. grodzieńskiej w końcu pierwszego dziesiątka bieżącego wieku[8]. Reporter wydawanej w Krakowie „Nowej Reformy” także był przekonany, że fakt ten miał miejsce w okolicach Grodna w 1810 roku[9]. Datę tę przyjął również do aprobującej wiadomości Adam Pług (pseudonim Antoniego Pietkiewicza), autor największego artykułu pośmiertnego, jaki ukazał się w „Kłosach”[10], chociaż martwiło go, że mało prawdopodobnie jest ludzi o których by, przy tak wielkim rozgłosie ich imienia, jak ten, jakim się cieszył Oskar hr. Sosnowski, tak skąpo stosunkowo posiadano szczegółów biograficznych a jeszcze mniej zapewne takich, których by w naszych czasach, gdy dzięki fotografii, pierwszy lepszy linoskok rysy oblicza swego przekazuje czasom potomnym, nie sposób było doszukać się portretu. O jedno i o drugie skrzętnieśmy zabiegali — pisze dalej Pług — lecz, niestety, na próżno! Ani Kraszewski, który historią sztuki polskiej zajmował się tak skrzętnie i tak cenne zbiory posiadał, ani też Kulczycki i Lenartowicz, którzy osobiście znali zmarłego, nie mogli nam skutecznie w tej potrzebie dopomódz, ani wreszcie prasa codzienna nie dostarczyła pożądanych wskazówek[11].

Natomiast okolice Grodna i rok 1810 wzbudziły wątpliwości autora Listu z Krakowa (podpisanego literą M.), który będąc w posiadaniu niektórych szczegółów biograficznych Sosnowskiego, przesłał je do redakcji „Kłosów” pisząc, że urodził się on nie w Grodzieńskiem, ale na Wołyniu w starem, rodzinnem gnieździe swej matki (z domu Jeło-Malińskiej)... na zamku, w Nowo-Malinie, w Grudniu r. 1811[12]. Z kolei, gdy w 1901 roku Hans Wolfgang Singer wydał czwarty tom swego Allgemeines Kiinstler-Lexikon, przy nazwisku Sosnowskiego figurował rok 1812[13].

Wątpliwości towarzyszyły — i towarzyszą — również nielicznym pracom badawczym podjętym przez polskich historyków sztuki w naszym stuleciu. Gdy Zygmunt Batowski pisał — w połowie lat trzydziestych — hasło: Sosnowski Tomasz Oskar do słownika Thiemego i Beckera (T. XXXI, Leipzig 1937), zanotował przy dacie urodzin: Grudzień 1811 (lub 12. 10.1810)[14]. Nie miała całkowitej pewności także Halina Waga, najpoważniejszy komentator poczynań artysty w ramach rzymskiej Congregazione Artistica dei Virtuosi al Pantheon. Co prawda autorka przychyla się jednoznacznie do roku 1813, podanego przez Raggiego, ponieważ korzystał on — jej zdaniem — niewątpliwie z informacji przekazanych mu przez samego Sosnowskiego. Niemniej, raz pisze datę tę jako pewnik, a innym razem opatruje ją znakiem zapytania[15]. Dodatkowego dowodu — co prawda już tylko pośredniego — na słuszność takiego rozumowania dostarcza (według Haliny Wagi) znane nam już wspomnienie-nekrolog z „L’Osservatore Romano”, w którym napisano, że artysta umarł w wieku około 73 lat. Jest to wiadomość o tyle istotna, że w sprawozdaniu z posiedzenia członków Congregazione w dniu 14 lutego 1886 roku (a więc zaledwie dwa tygodnie po śmierci artysty!), jest wzmianka, iż szczegóły biograficzne jakie przytoczył dziennik watykański, dyktował swego czasu właśnie Sosnowski[16].

Autorowi niniejszego artykułu najbardziej prawdopodobne wydają się ustalenia Batowskiego (który notabene znał wzmiankowane wspomnienie), a konkretnie data 12 października 1810 roku. Ale jak było naprawdę, dowiemy się dopiero wówczas, gdy uda się dotrzeć do aktu urodzenia Sosnowskiego. W końcu nawet stosunkowo bliska rodzina (jego siostrzenica i wnuczki), stawiając mu pomnik na Campo Verano, kazała wykuć jedynie, że urodził się w Nowomalinie, bez podania dnia, miesiąca i roku (sic!)[17].

Pomimo początkowej różnicy zdali w kwestii gdzie urodził się Sosnowski, niewątpliwie rację mają ci, którzy twierdzą, iż artysta przyszedł na świat w Nowomalinie na Wołyniu, ok. 12 kilometrów na pół.-zachód od Ostroga, jako jedno z czworga dzieci Stanisława i Kasyldy Sosnowskich[18].

Ojciec, Stanisław Sosnowski h. Nałęcz, daleki krewny hetmana polnego litewskiego Józefa Sosnowskiego, nie był człowiekiem majętnym, należał — jak się wydaje — do drobnej szlachty, bliskiej szlachcie zagrodowej. Mimo że sam nie parał się pisaniem, lubił otaczać się ludźmi wykształconymi. Organizował (już po ślubie, w Nowomalinie) wspólne spotkania towarzyskie, w których uczestniczyła okoliczna inteligencja. Pragnąc podnieść poziom oświaty w powiecie ostrogskim, otworzył dla dzieci swoich oficjalistów szkółkę. Cieszył się powszechnym szacunkiem i uznaniem, w rezultacie wybrano go - w 1811 roku - marszałkiem powiatu ostrogskiego. Zmarł w 1854 roku[19].

Matka, Kasylda z domu Malińska, wniosła w posagu Nowomalin wraz ze średniowiecznym zamkiem, kilka przysiółków oraz wiosek: Lachów, Stepanówka, Bołotkowice, Russywel i Symonów, rozległe łąki, żyzne pola i bogate w zwierzynę ogromne lasy. Była córką Jana Kantego Malińskiego (ożenionego z Elżbietą ks. Czetwertyńską), potomka rodu Jeło-Malińskich h. Pietyrog, osiadłego we wsi Głuche (pierwotna nazwa Nowomalina, do połowy XVIII w.), po 1430 roku. W wyniku zatargu do jakiego doszło pomiędzy Sosnowskimi a Czetwertyńskimi na tle zasadności podziału majątku rodzinnego Malińskich, musiał interweniować sąd polubowny, który godził obie zwaśnione strony. Na mocy zawartego porozumienia, Stanisław Sosnowski zobowiązał się, że nie będzie mieszkał w głównym korpusie nowomalińskiego zamku. Ta dziwna i niezbyt zrozumiała klauzula układu rodzinnego była więc powodem, że Sosnowski zamiast usiłować odbudować chylący sic już wówczas ku ruinie średniowieczny zamek w jego pierwotnej postaci, na wygodny i elegancki dom mieszkalny przerobił dawną murowaną stajnię zamkową i połączył z nią dwie pobliskie baszty w jednej urządzając okrągły pokój sypialny, w drugiej zaś kredens. Mury trzeciej baszty przerobił na kaplicę, a dokoła zamku urządził ogród krajobrazowy. Za fosami wymurował skromnych rozmiarów nową stajnie, w której trzymał stadnino koni rasy polskiej, angielskiej i arabskiej[20].

Dziećmi Stanisława i Kasyldy Sosnowskich byli synowie: Bronisław (zm. w 1827 roku porucznik wojska), Eugeniusz (zm. w 1845 roku w Wiedniu) i Tomasz Oskar oraz córka Eugenia Justyna, która wyszła za mąż za Zygmunta Oktawiusza Falkowskiego h. Doliwa[21].

Będąc małym pacholęciem, Tomasz Oskar został oddany do szkół w Teofilpolu, pow. starokonstantynowski, gdzie x. trynitarze prowadzili szkołę sześcioletnią. To tu na ławie szkolnej rozpoczął próby swych rzeźbiarskich prac, wyrzynając scyzorykiem z kredy kubki i posążki[22].

Następnie — być może w latach 1821-1825 — pobierał (wraz z braćmi) nauki w słynnym już liceum krzemienieckim[23], założonym zaledwie kilkanaście lat wcześniej — w 1805 roku — przez Tadeusza Czackiego[24]. Niepowtarzalna atmosfera Krzemieńca, który z małej, sennej prowincjonalnej mieściny stał się miastem-szkołą, „Atenami Wołyńskimi”, centrum życia umysłowego i kulturalnego ziem kresowych, nie pozostała bez wpływu na osobowość młodziutkiego Sosnowskiego. Nie wykluczone, że właśnie wówczas, mając do czynienia z wytrawnymi pedagogami, ucząc się historii i kultury krajów basenu Morza Śródziemnego, zakiełkowała w nim myśl zostania artystą, poświęcenia się bez reszty sztuce.

Być może, pierwsze zasady rysunku przekazywał mu Sejdlitz (Józef Narcyz Seydlitz?), znakomity w swoim czasie szkicownik i malarz, który przez długie lata bawił w Krzemieńcu, a na ostatek dni ściągnął do Warszawy, i tu życie nie sławne zakończył[25].

Bardziej prawdopodobne jednak, że rysunku uczył go przede wszystkim malarz, litograf i pedagog w jednej osobie - Ksawery Jan Kaniewski, także wychowanek xx. trynitarzy w Teofilpolu, uczeń Józefa Pitschmana (w tymże liceum krzemienieckim), a następnie - w latach 1833-1842 - „stały” rezydent malarstwa polskiego w Rzymie[26].

Po ukończeniu liceum - w 1825 roku (?) - Tomasz Oskar Sosnowski wstąpił podobno (wraz z braćmi) do wojska polskiego[27]. W każdym razie w 1829 roku był rzekomo żołnierzem 3. pułku piechoty liniowej[28], chociaż czcigodna Katarzyna Lewocka (odwiedzana przez niego niekiedy w tym czasie) utrzymywała, że był kirasyerem i dobrze biały mundur jego pamięta[29]. Tymczasem, według Teofila Lenartowicza, który rozmawiał z Sosnowskim wielokrotnie - już w latach jego pobytu nad Tybrem – rzeźbiarz przyznał mu się podobno do uczestnictwa w kampanii 1831 roku jako żołnierz rosyjski (sic!)[30].

Z tego wszystkiego jedno jest chyba tylko pewne. Tomasz Oskar Sosnowski służył w wojsku, z którego wystąpił bądź po powstaniu listopadowym, bądź też nieco wcześniej, jeszcze w 1830 roku, kiedy to będąc wraz z bratem Eugeniuszem na urlopie u ojca, po prostu zdezerterowali i... już więcej do wojska nie wrócili[31].

Właśnie wówczas (w 1830 lub 1831 roku) Tomasz Oskar pojawia się w Warszawie, gdzie rozpoczyna naukę rysunku u Antoniego Blanka oraz rzeźby u Pawła Malińskiego, profesorów Oddziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Warszawskiego[32]. Blank (1785-1844) związany z Uniwersytetem od samych jego początków (tj. od 1817 roku), kiedy to mianowano go konserwatorem „wzorów gipsowych”, uprawiał malarstwo o tematyce antycznej i religijnej, a także malował portrety, w tym portrety rodzinne[33], niewątpliwie pod wpływem późnoklasycznego malarstwa niemieckiego. Od Niemców przejął m.in. skłonność do przedstawiania domowego zacisza, w atmosferze rodzinnego dobrobytu i ładu[34]. To zapewne z tego względu obrazy artysty są sztywne, twardsze w modelowaniu i bardziej zdyscyplinowane w tonacji kolorystycznej, a co za tym idzie surowsze w charakterze od obrazów innych polskich klasycystów[35]. Wydaje się, że niektóre z tych cech - zwłaszcza zdyscyplinowanie warsztatowe - po przetransponowaniu ich na język wypowiedzi rzeźbiarskiej, pojawiły się w początkowej fazie twórczości Sosnowskiego.

Jeżeli chodzi o Malińskiego (1790-1853), także związanego z Uniwersytetem Warszawskim od 1817 roku, to mógł zafascynować i przyciągnąć do siebie dwudziestoletniego Tomasza Oskara łatwością, z jaką posługiwał się formami klasycznymi w rzeźbie architektonicznej, wyniesionymi z pracowni samego Thorvaldsena, u którego studiował jako stypendysta Uniwersytetu w latach 1820 - 1822. Ale być może, znacznie większe wrażenie zrobiły na młodym adepcie rzeźby pierwsze ślady rodzącego się romantyzmu, wyczuwalne w portretach, pomnikach i rzeźbach religijnych Malińskiego[36].

Represje jakie boleśnie dotknęły szkolnictwo artystyczne Warszawy po upadku powstania listopadowego, a zwłaszcza zamknięcie przez władze carskie Uniwersytetu, nie przerwały studiów Sosnowskiego u Blanka i Malińskiego. Uzdolniony wołynianin kontynuował naukę rysunku i rzeźby w ich prywatnych pracowniach, prawdopodobnie do 1833 roku.

Lata 1833-1836 (?) spędza Tomasz Oskar w Berlinie, gdzie zdobywa niezbędne doświadczenie warsztatowe i artystyczne w pracowni najbardziej wziętego rzeźbiarza niemieckiego XIX wieku — Christiana Daniela Raucha (1777-1857)[37], mającego w swojej edukacji epizod rzymski. I mimo iż Sosnowski nie jest wymieniany w Dziennikach Raucha, nie figuruje na liście uczniów artysty (sporządzonej przez niego samego)[38] a jego nazwisko nie pojawia się ani razu w obfitej literaturze - tak XIX- jak i XX-wiecznej — poświęconej Rauchowi i jego kręgowi[39], wydaje się więcej niż prawdopodobne, że Sosnowski znał artystę i korzystał z jego wiedzy, jako mistrza dłuta. Być może względy patriotyczne i narodowe, a przede wszystkim generalna niechęć Prusaków do Polaków spowodowała, że Rauch nie zamierzał chwalić się znajomością, kontaktami zawodowymi i prywatnymi z polskim hrabią z Wołynia.

Nie wykluczone, że w berlińskim okresie życia, Sosnowski uczył się — również przejściowo — pod okiem innego wielkiego rzeźbiarza niemieckiego tamtego czasu — Johanna Gottfrieda Schadowa (1764-1850), w Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych w Berlinie[40]. Ale i on, podobnie jak Rauch, nie wspomina o naszym artyście ani słowem w swoich pismach[41].

Faktem jednak jest, że lata spędzone w stolicy Prus, zaowocowały debiutem wystawienniczym Tomasza Oskara i jego udziałem w XXIX Wystawie Sztuki w salach Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych, otwartej 18 września 1836 roku[42]. Sosnowskiego nie było już wówczas w Berlinie. Nadesłał swoje prace (jedno popiersie i płaskorzeźbę) z Nowomalina[43], gdzie osiadł po latach nauki. Spokój, a może nawet marazm wywołany nieco senną atmosferą życia wiejskiego, nie odpowiadał żądnemu wrażeń i sukcesów Oskarowi. I chociaż majątek gospodarowany mądrze przez ojca Stanisława przynosił spore korzyści materialne, zapewniające dostatnie i wygodne życie, młody Sosnowski nie zamierzał pozostać na Wołyniu do końca swych dni, ograniczając swą działalność jedynie do pomnażania dóbr rodzinnych. Dlatego też, w jednym z pokoi lewego skrzydła zamku, urządził na parterze pracownię z prawdziwego zdarzenia, z obniżonym poziomem podłogi dla większych i cięższych kompozycji. Sosnowski zajął się także dekoracją kaplicy, robiąc na jej sklepieniu wspaniały plafon stiukowy, wyglądający jak rżnięty kryształ oraz przyozdabiając jeden z dwóch ołtarzy (na galerii I piętra) misterną koroną, wykutą w marmurze. Rozmiłowany w gotyckich, wiekowych murach nowomalińskiego zamku, upiększał jego wnętrza dziełami sztuki (zarówno własnymi jak i kupowanymi z dużym wyczuciem i znawstwem obrazami, rzeźbami oraz meblami o znacznej wartości artystycznej) tak, że już wkrótce stara siedziba rodu Jeło-Malińskich, bardziej przypominała muzeum niż zwykły dom mieszkalny[44].

Rozbudzone ambicje artystyczne, udany debiut wystawienniczy, przychylna reakcja prasy spowodowały, że Tomasz Oskar Sosnowski zaledwie rok później - w 1837 roku — pokazuje popiersie Najjaśniejszego Pana na pierwszej wystawie Towarzystwa Sztuk Pięknych w Poznaniu[45].

Także i tym razem ton recenzji prasowych sprzyja Sosnowskiemu i jego poczynaniom twórczym. Być może, w 1840 roku trzydziestoletni artysta pojawia się w Warszawie z ambitnym zamiarem zrobienia kariery artystycznej. Niemal równocześnie wystawia dwa kolejne popiersia (marmurowe i gipsowe) na XXXII Wystawie Sztuki w Królewskiej Akademii Sztuk Pięknych w Berlinie, otwartej 20 września tego roku[46]. Prasa — przynajmniej krajowa — nie zauważyła rzeźb Tomasza Oskara.

Pobyt w Warszawie trwa pięć lat (?), a Sosnowski wykonał wówczas wiele utworów natury świeckiej, jak popiersia, kominki oraz ornamentacje mieszkań. Nie znalazłszy tutaj odpowiedniego pola do pracy, wyjechał za granicę i osiadł w Rzymie na stałe, skąd robił wycieczki do Francji, Niemiec i Szwajcarii[47].

Wyjazd do Wiecznego Miasta, będący naturalną konsekwencją dochodzenia Tomasza Oskara do mistrzostwa na polu rzeźby portretowej, nastąpił około 1846 roku. Sosnowski trafia natychmiast do pracowni Pietro Teneraniego (1798-1869)[48], początkowo ucznia Jana Chrzciciela Desmaraisa i Lorenza Bartoliniego w Akademii Sztuk Pięknych w Carrarze, a następnie Antonio Canovy w Rzymie i na koniec asystenta Berthela Thorvaldsena (w latach 1815-1829). Po śmierci Canovy w 1822 roku i ostatecznym wyjeździe Thorvaldsena do Kopenhagi w 1838 roku (gdzie umiera parę lat później, w 1844 roku), a więc po odejściu dwóch najwybitniejszych artystów okresu klasycyzmu, Tenerani stał się najważniejszym, najbardziej rozchwytywanym rzeźbiarzem rzymskim około połowy XIX wieku, a jego atelier miejscem, do którego zmierzali wszyscy pragnący odnieść sukces artystyczny, pragnący zaistnieć twórczo nad Tybrem[49].

Niestety, nie wiemy jak długo trwała nauka Sosnowskiego u Teneraniego i jak przebiegała. Na pewno kontakty polskiego hrabiego z Wołynia ze znakomicie zorganizowanym Włochem, musiały` być dosyć zażyłe i nie ograniczały się jedynie do relacji mistrz-uczeń. Niewątpliwie doprowadziły do pełnego rozwoju talentu Sosnowskiego, ukształtowały ostatecznie jego osobowość rzeźbiarską i zadecydowały o dalszej drodze artystycznej Tomasza Oskara.

Koniec lat czterdziestych i lata pięćdziesiąte XIX stulecia to okres kiedy Pietro Tenerani przeżywa ogromne powodzenie, zjeżdżają się do niego osobistości z całej Europy, w tym członkowie arystokracji polskiej na czele z Potockimi, Krasińskimi i Pusłowskimi, dla których artysta wykonuje liczne portrety[50]. Szerokie i różnorodne kontakty Teneraniego z rodakami Tomasza Oskara Sosnowskiego nie mogły pozostać — i nie pozostały — bez wpływu na pozycję wołynianina w gronie uczniów artysty. Monografista Teneraniego — Oreste Raggi — nieprzypadkowo wymienia Sosnowskiego w gronie dwudziestu pięciu najważniejszych uczniów włoskiego rzeźbiarza[51].

Nie wykluczone, że ścisła współpraca Sosnowskiego z Teneranim (przynajmniej na płaszczyźnie uczeń - mistrz), zamknęła się w latach 1846 - 1850. Od początku lat. pięćdziesiątych zaczynają bowiem opuszczać rzymską pracownię Tomasza Oskara — przy via della Consulta 14-15 u stóp Kwirynału[52] — pierwsze, w pełni samodzielne rzeźby o charakterze religijnym i symbolicznym, świetne technicznie, wykonane wyłącznie z najlepszych — i najdroższych — bloków marmuru karraryjskiego.

Niebyła to sytuacja zbyt powszechna w dziejach rzeźby europejskiej XIX wieku. Rzadko który z artystów tamtego czasu był niezależny finansowo. Najczęściej rzeźbiarze wegetowali, brakowało im pieniędzy niemal na wszystko, na najskromniejsze chociażby utrzymanie. Z tego względu chętnie brali udział w prestiżowych — ale organizowanych zbyt rzadko — konkursach, których wygranie zapewniało sławę i rynek zbytu, niestety jedynie nielicznym. Z utęsknieniem czekali więc na bogatych sponsorów i ich intratne zamówienia, bez czego nie można było marzyć o awansie społecznym, a tym samym o zapewnieniu sobie względnego dobrobytu.

Z Tomaszem Oskarem Sosnowskim, jego pobytem w Rzymie, sytuacja od samego początku była diametralnie inna. Dobrze sytuowany, z pokaźnym zapleczem gospodarczym, gwarantującym stały dopływ gotówki, rzeźbił nie po to aby utrzymać się przy życiu, ale na dobrą sprawę wyłącznie dla własnej przyjemności. Naturalnie, twórczość Tomasza Oskara wynikała z wewnętrznej potrzeby, a także — co chyba oczywiste — z chęci odniesienia sukcesu, zaistnienia na bogatym i wymagającym rynku włoskim. Ponieważ jednak artysta nie musiał walczyć o zamówienia, stać go było na rzeźbienie kolejnych popiersi, pojedynczych figur i grup (głównie religijnych, pomników i postaci symbolicznych), całkowicie według własnego uznania i koncepcji. Ofiarowywał je następnie papieżom (początkowo Piusowi IX, a potem Leonowi XIII , włoskim instytucjom artystycznym i galeriom, polskim zgromadzeniom zakonnym działającym na terenie Wiecznego Miasta (przede wszystkim oo. zmartwychwstańcom, z którymi utrzymywał przez cały czas żywe i bardzo bliskie kontakty), a także kościołom, muzeom i miastom, w odległej, a ukochanej ojczyźnie.

Prace Sosnowskiego, wykute — jak już wspomniałem — w marmurze kanaryjskim, robiły duże wrażenie nie tylko na zwiedzających jego pracownię rodakach i obcokrajowcach, ale wzbudzały zainteresowanie fachowych pism rzymskich. Już w 1850-1851 roku, poczytny „L’Album”, chyba najpoważniejsze pismo kulturalne XIX-wiecznego Rzymu, zamieściło na swych łamach sztychowane ryciny dwóch rzeźb artysty: Sprawiedliwości i Anioła Zmartwychwstania, opatrując je obszernym i bardzo przychylnym Sosnowskiemu komentarzem[53].

Z Polaków, którzy odwiedzili dziwnego hrabiego z Wołynia w pierwszych latach jego pobytu nad Tybrem, zwraca uwagę osoba Tadeusza Padalicy (pseudonim Zenona Fisza), który w Listach z Podróży (Wilno 1859), napisał: Może w równym stopniu znany, ale nie tak wziętym (jak Henryk Stattler — dod. L. L.) jest u nas p. Oskar Sosnowski, a jednakże prace tego rzeźbiarza dorównywają najlepszym jakie się obecnie robią w Rzymie, i nic nie tracą na porównaniu ich z pracami Teneraniego, Jaquometi, Benzoniego i Gibsona, owszem powiedziałbym, że styl Sosnowskiego jest czystszy. Sosnowski jest wyjątkiem w rzymskiej artystycznej rzeszy. Jest to obywatel z Wołynia, ma pewny fundusz, a stąd byt niezależny i rzadkim u nas wypadkiem, przeniósł życie artystyczne nad gospodarskie. Jeśli kogo, to tego artystę nie mógłby nikt obwinić o schlebianie gustowi publiczności, bo on ukochał sztukę i poświęcił się dla niej. Każda jego kompozycja jest trzeźwą i dojrzałą, zdolnie pomyślaną i wykonaną ze szczególnym spokojem i wdziękiem (...) Sosnowski nie tylko rozumie ale czci sztukę. Jest on poważny, małomówny, nie szuka pochwał, nie stara się o rozgłos, nawet pracownię swą zamyka od natrętnych dilletantów. Sam mi powiedział, iż robi to dlatego, że go gniewają liczne zdania turystów, z któremi inni artyści już otrzaskali uszy. Sądy jego o sztuce i pracach współczesnych artystów, nacechowane są głęboką znajomością przedmiotu, i wyrobionym gustem. Tego artystę dziś nam wskazują cudzoziemcy i cenią wysoko, a wszakże w kraju dotąd pono nie potrafili go wyróżnić od innych?[54].

Tyle Padalica. Niemal równocześnie — zapewne w lipcu 1858 roku — zwiedzał pracownię Sosnowskiego (pod nieobecność gospodarza), Józef Ignacy Kraszewski, dla którego artysta był wówczas jednym z najcelniejszych w Rzymie. Dla nas dzieła jego mają podwójną wartość, bo w nich cenimy nie tylko piękny talent, ale żelazną wytrwałość z jaką się zawodowi, wcale na pozór nie przeznaczonemu dlań, poświęcił. Potrzeba było walczyć z rodziną, której powołanie artysty zdawało się dla potomka dygnitarzy niewłaściwem; kształcić z niezłomną wolą oddania sztuce zupełnego, opuścić kraj, okupić ofiarami swą miłość piękna. Wszystko to dokonane z powagą, w ciszy, spokojnie i otrzymane wreszcie owoce pracy, wysoko każą cenić Oskara Sosnowskiego[55].

I trzecia — niemniej interesująca — relacja z wizyty w pracowni artysty, prawdopodobnie z 1860 roku, to relacja Louisa Vouillota, francuskiego publicysty, redaktora naczelnego gazety katolickiej „L’Univers religieux” (od 1853 roku honorowego członka Congregazione Artistica dei Virtuosi al Pantheon). W książce Le Parfum de Rom (Paris 1866), przybliżającej atmosferę Rzymu za Piusa IX, poświęcił on Sosnowskiemu dwie strony, pisząc m.in.: Rzeźbiarz Polak posiada na Ukrainie pałac pełen królewskich rzadkości i więcej niż cztery tysiące poddanych. Wszystko to zostawił po to, żeby stwarzać figury w Rzymie, a praca nad stwarzaniem tych figur każe mu zapomnieć o troszczeniu się o sławę. Jakąż sławę mógłby sobie wyrzeźbić we Francji rzeźbiarz, cieszący się dochodami, któreby mu przynosiło jego cztery tysiące poddanych.

Ale ten urządził sobie w czemś w rodzaju szopy która mu służy za pracownię, coś w rodzaju budki — czytamy dalej. — Nie wypuszczając dłuta z ręki i nie przestając pracować, posila się kawałkiem chleba, albo czasem jaką potrawą, przyniesioną z pobliskiej garkuchni. Kryje się jeśli ktoś przyjdzie oglądać jego dzieła. Widziałem go jednak. Dobra polska twarz, łagodna i czysta, ale oczy mają w sobie życie niesamowite[56].

Lata pięćdziesiąte, pierwsze lata samodzielnej pracy twórczej Sosnowskiego, to okres ogromnej aktywności artysty. Tomasz Oskar pragnąc zaistnieć w kręgach artystycznych Rzymu, nawiązuje kontakty zawodowe — w mniejszym chyba stopniu prywatne — głównie z artystami zgrupowanymi w Congregazione Artistica dei Virtuosi al Pantheon, a także w Accademia Nazionale di S. Luca. Polak sporo rzeźbi, dużo podróżuje (m. in. w 1851 i 1857 roku był w Berlinie, Warszawie i na rodzinnym Wołyniu[57], dokąd jeździł przy każdej nadarzającej się okazji) nie zaniedbuje także szans na pokazanie się szerszej publiczności.

Pomaga mu w tym — po raz kolejny — ekskluzywne pismo „L’Album”, zamieszczając w 1854 i 1859 roku obszerne, pełne uznania i zachwytu opisy jego dwóch rzeźb: figury bł. Germany Cousin i grupy Belizariusza, opatrzone dodatkowo sugestywnymi rycinami[58].

Również w 1859 roku, Sosnowski wysłał na wystawę sztuk pięknych we Florencji posążek Madonny Niepokalanie Poczętej, który w zdumienie wprowadził znawców gdy dalsze prace o ciągłych świadczyły postępach[59].

W grudniu tego samego roku, Pius IX w uznaniu zasług artysty na polu rzeźby religijnej, nadał mu jedno z najwyższych odznaczeń papieskich, Order Grzegorza Wielkiego[60].

Równie udana była dla Tomasza Oskara Sosnowskiego dekada lat sześćdziesiątych. Artysta w pełni sił twórczych, pełen nowych pomysłów

i zapału, nadal sporo rzeźbił. W dalszym ciągu obdarowywał również swoimi dziełami małe prowincjonalne kościoły i dostojne katedry na terenach dawnej Polski (m.in. w Poznaniu i w Krakowie), podzielonej między trzech zaborców. Będąc człowiekiem samotnym (nigdy nie założył rodziny, podobno ze względu na jakiś zawód miłosny w młodości[61]), bez reszty oddanym sprawom pasjonującej go rzeźby, prowadził więcej niż skromny tryb życia. Wszędzie gdzie Sosnowski gościł jako artysta-rzeźbiarz — donosił jeszcze w 1854 roku reporter „Gazety Warszawskiej” — zostawił dobrą pamięć szlachetnego serca, znakomitego talentu i tak zwanego, w pospolitej mowie, oryginała, niby dziwaka, stroniącego od świata i współartystowskiego życia[62].

Wyczuwalna już wówczas mizantropia Sosnowskiego, która narastała z wiekiem, nie stanowiła jeszcze na szczęście przeszkody w sporadycznych kontaktach artysty z rodakami, najczęściej z okazji Świąt Wielkanocnych czy Bożego Narodzenia. W 1863 roku Tomasz Oskar podejmował święconym ks. Piotra Semenenkę ze zgromadzenia oo. zmartwychwstańców oraz kilku Polaków, głównie artystów[63]. Zapewne bywał również Sosnowski — przynajmniej w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych — w tradycyjnych miejscach spotkań kolonii polskiej w Rzymie, a więc u księżnej Zofii z Branickich Odescalchi w pałacu przy Piazza dei SS. Apostoli[64] oraz w Antycznej Caffe Greco przy Via dei Condotti[65], na adres której otrzymywał przez pewien czas korespondencję[66].

Wybrawszy Rzym na stałe miejsce swego pobytu, chętnie robił wycieczki zagraniczne do Francji, Niemiec i Szwajcarii[67]. Pilnie śledził zmiany i nowości zachodzące w rzeźbie europejskiej, nie zapominając jednocześnie o rozwoju rzeźby rodzimej, zamieszczając we francuskich gazetach artykuły poruszające „kwestje” zbytu rzeźb polskich za granicą[68].

W 1865 roku, po raz pierwszy zdecydował się na uczestnictwo w dorocznej wystawie Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie, przysyłając do grodu nad Wisłą marmurowe popiersie Józefa Korzeniowskiego[69].

Dwa lata później, bawiąc w 1867 roku w Brukseli, opublikował (?) w „Etoile beige”, znany w swoim czasie artykuł o braku zbytu dla pracy rzeźbiarzy w Polsce, czemu przypisywał mały rozwój tej sztuki w kraju naszym[70].

W tym samym roku uczestniczył wraz z Wiktorem Brodzkim (drugim polskim rzymianinem) w międzynarodowej wystawie sztuki w Paryżu, wystawiając trzy figury: Matkę Boską (Niepokalanie Poczętą?), Dawida i symboliczną Sprawiedliwość, które zdaniem Józefa I. Kraszewskiego, znikły wśród przepysznych dzieł italskiego dłuta i młota, rozrzuconych niestety bez ładu i myśli przewodniej po przejściach, po kątach, w podwórzach i ogrodach[71].

Nadchodzi wiosna 1868 roku. Na posiedzeniu Rady Congregazione Artistica dei Virtuosi al Pantheon — w dniu 22 maja — dwaj jej członkowie Guaccarini i Chelli, zaproponowali zebranym Virtuosom przyjęcie Sosnowskiego w poczet członków czynnych Congregazione w klasie rzeźby. Propozycję zatwierdzono na następnym posiedzeniu Rady (12 czerwca), po wcześniejszym przeprowadzeniu tajnego glosowania przy użyciu białych i czarnych kulek. Za Tomaszem Oskarem Sosnowskim padło 7 głosów, przeciw było 5. Ostatecznie, artystę mianowano członkiem czynnym Congregazione na zebraniu zwyczajnym Virtuosów, w dniu 14 czerwca 1868 roku[72].

W ten sposób Sosnowski stał się pierwszym — i jedynym jak dotychczas — rzeźbiarzem polskim, członkiem Congregazione. Został nim ćwierć wieku po przyjęciu do Congregazione Artistica dei Virtuosi al Pantheon, Ksawerego Kaniewskiego[73], jego krzemienieckiego nauczyciela, którego postawie zawdzięczał pierwsze kroki na polu sztuk plastycznych.

Już w lipcu 1868 roku Sosnowski otrzymał dyplom członka klasy rzeźby i po raz pierwszy złożył swój podpis w księdze protokołów. Od tej chwili jego prosty i czytelny podpis pojawiał się pod datą niemal wszystkich posiedzeń jakie miały miejsce w ciągu kolejnych siedemnastu lat, aż do śmierci artysty w 1886 roku. Mimo, że nie był już człowiekiem młodym (dobiegał przecież sześćdziesiątki), niemal natychmiast zwrócił uwagę Virtuosów ogromnym zapałem i energią, chęcią aktywnego uczestnictwa w rozlicznych i różnorodnych pracach Congregazione. Jego rzetelność i ogromne poczucie odpowiedzialności doprowadzają do tego, że 13 lutego 1870 roku, powierzono mu — po przeprowadzeniu tradycyjnego głosowania — nadzór nad salami i kaplicami Congregazione, mieszczącymi się w wydzielonej części Panteonu, wysoko ponad potężnym portykiem Agryppy[74].

Już jako członek Congregazione Artistica dei Virtuosi al Pantheon, bierze Sosnowski udział w dużej: wystawie sztuki religijnej zorganizowanej w Rzymie, na przełomie kwietnia i maja 1870 roku. Artysta pokazał jedną z najsłynniejszych swoich grup religijnych: Zdjęcie z krzyża (nazywane również Pieta). a ponadto figury: Matkę Boską z Dzieciątkiem Jezus na kolanach, Św. Piotra i Anioła Zmartwychwstania oraz płaskorzeźbę przedstawiającą ponownie Matkę Boską z małym Jezusem[75]. Z Polaków, obok Sosnowskiego, w wystawie udział wzięli: Jan Franciszek Drewaczyński i zasiedziały nad Tybrem Roman Postempski (malarze) oraz Ludwik Kucharzewski (obiecujący rzeźbiarz)[76].

W tym samym niemal czasie, Tomasz Oskar Sosnowski wykonał wraz z innym członkiem Congregazione, Pieronim, nową formę, a następnie odlew czaszki Rafaela (którego kości odnaleźli Virtuosi w Panteonie, w 1833 roku), aby ofiarować je rodzinnemu miastu artysty, Urbino[77].

W grudniu 1870 roku miała miejsce wielka powódź. Wezbrane wody Tybru zalały niemal cały Rzym. Bardzo ucierpiał Panteon, a zwłaszcza część siedziby Congregazione: kaplica Św. Józefa i schody prowadzące do sal. Niemal nazajutrz po opadnięciu wody, Sosnowski wielkim nakładem sił i pracy, dokonał oczyszczenia uszkodzonej kaplicy i schodów. Dokonał tego szybko i fachowo, ku zadowoleniu wszystkich zainteresowanych. Nic więc dziwnego, że 23 kwietnia 1871 roku, Virtuosi powierzyli mu zadanie odrestaurowania głównego wejścia do siedziby Congregazione (pod portykiem Panteonu, z lewej strony), i wykucie nad nim - niejako przy okazji - tego samego tytułu, jakiego kongregacja używa w swoich programach (chodziło o programy konkursów dla młodych artystów). Sosnowski, nie tylko że pokrył z własnej kieszeni całkowite koszty restauracji, to jeszcze dodał do umieszczonej nad wejściem marmurowej tablicy (ze stosowną inskrypcją), kolisty emblemat — również marmurowy — złożony z cyrkla, pędzli i dłut, w wieńcu z róż, wokół którego pojawiła się dewiza Congregazione: Florent in Domo Domini. Skrupulatny sekretarz odnotował w protokole zebrania ogólnego z 12 listopada tegoż roku, że regent (najwyższa władza) wraz z całym Stowarzyszeniem składają Sosnowskiemu dzięki za jego nowy i wspaniały dar w postaci marmurowego emblematu z napisem, który kazał umieścić nad dolnymi drzwiami (...) Wszyscy członkowie dołączając się do regenta, wyrażają gorącymi oklaskami wspólną wdzięczność zasłużonemu i szlachetnemu koledze[78].

Tomasz Oskar Sosnowski, bogaty polski conte z Wołynia (jak mawiali Włosi), nie należał - jak można się domyśleć - do ludzi szczególnie towarzyskich. Raczej stronił od rozrywek i zabaw publicznych, prowadził niemal ascetyczny tryb życia, zupełnie nie odpowiadający jego pozycji społecznej i finansowej. Był jednak człowiekiem niezwykle hojnym, czym wprawiał w niemy zachwyt swych kolegów z Congregazione. Widać z tonu sekretarza — pisze Halina Waga — kiedy ten opisuje corocznie tradycyjne wręczanie sukien dziewczętom z legatu Aldobrandini i sum posażnych córkom ubogich Virtuosich z legatu Belletti. Sosnowski, od kiedy mu przypadł nadzór „nad salami i kaplicami” wprowadził nowy zwyczaj: ofiarowywał wyposażonym pannom dodatkowo upominki, rozdzielane przez losowanie, a prócz tego, jako dobry Polak, urządzał dla nich obfite przyjęcia, pragnąc ażeby „dziewczęta, którym rozdawano w jałmużnie suknie, podjęte były na jego koszt wyborowym i obfitym poczęstunkiem[79].

Na wiosnę 1872 roku, artysta wysyła figurkę Matki Boskiej Niepokalanie Poczętej (średniej wielkości) na wystawę w Towarzystwie Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie[80]. Nie ma jednak czasu na opuszczenie Rzymu. Natłok obowiązków, całkowite poświęcenie się sprawom Virtuosów powoduje, że Sosnowski niemal codziennie wchodzi po stromych schodach, wysoko - ponad portyk Panteonu - do mrocznych i zagraconych pomieszczeń Congregazione.

Gdy w połowie 1872 roku zapada decyzja udziału artystów włoskich w wielkiej wystawie światowej w Wiedniu, planowanej na wiosnę 1873 roku, czuwający nad przebiegiem prac przygotowawczych prezydent Accademia Nazionale di S.Luca, prof.Francesco Coghetti, proponuje Tomaszowi Oskarowi Sosnowskiemu udział w dziale włoskim. Propozycja zostaje przyjęta[81]. W ten sposób, gdy 1 maja 1873 roku nastąpiło uroczyste otwarcie ekspozycji, wśród ponad dwustu rzeźb artystów z Półwyspu Apenińskiego, znalazła się mała marmurowa grupa Zdjęcia z krzyża Sosnowskiego, a także jedno dzieło innego polskiego rzymianina, Wiktora Brodzkiego[82].

W tym czasie, polski hrabia z Wołynia, egzystujący nadal w lokalu przy Via della Consulta 14-15, dzielił następujące po sobie dni, miesiące i lata, między pracę w studio a wizyty w Panteonie. Ogromny wysiłek twórczy — i fizyczny — włożony w sprawy Congregazione spowodował, że gdy na posiedzeniu ogólnym w dniu 14 grudnia 1873 roku wybierano na kolejną trzyletnią kadencję nowy zarząd, składający się z regenta i dwóch adiunktów, reprezentujących obowiązkowo trzy różne dziedziny sztuki: architekturę, malarstwo i rzeźbę, Tomasz Oskar Sosnowski został wybrany drugim adiunktem[83]. Już jako drugi adiunkt, wraz z Salvatore Bianchi (regent) i Pietro Gagliardi (pierwszy adiunkt), firmuje zapowiedź, regulamin i program pierwszego konkursu Stanzani, jaki odbył się wiosną 1875 roku[84]. Organizacja konkursów dla młodych artystów należała do podstawowych zadań statutowych Congregazione w XIX wieku. Tomasz Oskar Sosnowski brał w nich udział tak często, jak tylko pozwalał mu czas. Jego nazwisko spotykamy wiele razy w protokołach, zarówno jeśli chodzi o wybór tematów, nadzór w czasie pracy, a wreszcie i ocenę nadesłanych na konkurs prac[85].

To wówczas, podczas długich wspólnych posiedzeń i gorących, zażartych dyskusji, rodzi się przyjaźń naszego artysty z malarzami tej miary co Francesco Podesti i Pietro Gagliardi oraz architektem Salvatore Bianchi[86]. Kontakt z nimi, postawa osobista, charakter i poziom prac rzeźbiarskich Sosnowskiego owocują wejściem wołynianina do elitarnych kręgów bohemy artystycznej Rzymu.

Na posiedzeniu klasy rzeźby Accademia Nazionale di S. Luca, w dniu 8 maja 1875 roku, jej prezydent Emilio Wolff i Ignazio Jacometti zaproponowali zebranym przyjęcie conte Oskar Sosnowsky ad Ac-cademico Estero nella classe della scultura. Propozycja zakończona głosowaniem przyniosła sukces polskiemu hrabiemu, za przyjęciem go było sześciu artystów, przeciw tylko dwóch[87]. Już 17 maja zgromadzenie rady Akademii stosunkiem głosów 18:1, zaakceptowało wybór Tomasza Oskara Sosnowskiego na akademika[88]. Kilkanaście dni później — 3 czerwca 1875 roku — miało miejsce zgromadzenie generalne, którego członkowie ostatecznie nominowali artystę akademikiem w klasie rzeźby. Przeprowadzone tradycyjnie glosowanie dało wynik zdecydowanie na jego korzyść (25:1)[89].

Po raz pierwszy Tomasz Oskar Sosnowski uczestniczył w posiedzeniu generalnym w dniu 18 czerwca tegoż roku[90]. Od tego momentu, jego podpis pojawia się na protokołach większości posiedzeń[91]. Podobnie jak w Congregazione Artistica dei Virtuosi al Pantheon, także w Accademia Nazionale di S. Luca, artysta starał się wywiązywać jak najlepiej z powierzonych mu obowiązków. Dlatego też był obecny zawsze wtedy, kiedy wymagało tego dobro sprawy, kiedy omawiano i załatwiano kwestie żywotne dla środowiska i dla Akademii. Tradycyjnie, 18 października każdego roku, artysta brał udział w uroczystej mszy ku czci św. Łukasza, patrona Akademii.

10 grudnia 1876 roku, Virtuosi po raz drugi powierzają Sosnowskiemu funkcję adiunkta na kolejną — trzyletnią — kadencję[92]. Gdy pod koniec 1879 roku kadencja zarządu dobiegła końca, a na miejsce ustępującego regenta (architekta Salvatore Bianchi), wypadało wybrać rzeźbiarza, członkowie Congregazione na posiedzeniu w dniu 14 grudnia tego roku, wybierają Sosnowskiego przy „oklaskach rzęsistych i szczerych” wszystkich zebranych, nalegając żeby „pozwolił im dać uroczysty wyraz wdzięczności i szacunku”[93].

Nieco wcześniej - w 1878 roku - Komitet Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych w Królestwie Polskim zaprosił Tomasza Oskara Sosnowskiego na członka honorowego swego Towarzystwa[94].

Mimo zaawansowanego wieku i nie najlepszego zdrowia, artysta nie zwalnia tempa, zwłaszcza jeśli chodzi o udział w różnych komitetach i komisjach. W 1880 roku wchodzi w skład komisji, która rozpoczyna prace zmierzające do zapewnienia Akademii Św. Łukasza nowych, stosownych do potrzeb pomieszczeń i galerii[95]. Nie odmawia udziału w mszach żałobnych ku czci zmarłych akademików[96]. Widzimy go na spotkaniu z królową Włoch, która złożyła kurtuazyjną wizytę w Accademia Nazionale di S. Luca w dniu 25 kwietnia 1882 roku[97].

10 grudnia tego roku, Virtuosi przedłużają Sosnowskiemu sprawowanie funkcji regenta, najwyższej godności w Congregazione, na następne trzy lata[98]. Zaledwie kilka dni później — 24 grudnia — Tomasz Oskar zostaje wybrany jednogłośnie rezydentem Akademii Św. Łukasza[99]. Pełniąc równocześnie funkcję regenta i rezydenta, artysta ożywia i zacieśnia kontakty pomiędzy obu instytucjami, tak ważnymi dla życia artystycznego Rzymu[100].

W życiu polskiego rzeźbiarza, sprawy publiczne, dobro powierzanych mu zagadnień, wypełniają bez reszty każdą wolną chwilę. Tomasz Oskar Sosnowski żyjąc życiem innych, nie znajduje czasu na chwilę oddechu, na zajęcie się sobą samym. Samotność nie sprzyja dobremu samopoczuciu, pogłębia się niechęć, brak zaufania do rodaków, pojawiają się symptomy manii prześladowczej[101].

Ale zła kondycja fizyczna i pogarszający się stan psychiki Sosnowskiego nie przeszkadzają mu wziąć udziału — wraz z grupą artystów polskich — w Międzynarodowej Wystawie Sztuk Pięknych w Rzymie, otwartej 15 stycznia 1883 roku, w nowym wspaniałym gmachu wystawowym przy Via Nazionale. Tym razem rzeźbiarz pokazał publiczności rzymskiej nową, odlaną w brązie (sic!) wersję Sprawiedliwości oraz dwie figury odkute w marmurze: Ecce Homo i Kopernika[102].

Stosownie do obowiązującego Akademię Św. Łukasza statutu, zebranie generalne na posiedzeniu w dniu 16 czerwca 1883 roku wybrało Sosnowskiego jednym z czterech radnych (consiliere), co zatwierdzono na kolejnym zebraniu generalnym w dniu 30 sierpnia tegoż roku[103].

Ogromne zaangażowanie w sprawy Akademii Św. Łukasza i Congregazione Artictica dei Virtuosi al Pantheon skutecznie odciągało Tomasza Oskara od realizacji własnych planów rzeźbiarskich. Zresztą siedemdziesiątka na karku i coraz większy brak sił fizycznych, zadecydowały o tym, że po 1880 roku artysta nie wyrzeźbił — jak się wydaje — ani jednej poważnej rzeźby o charakterze religijnym lub symbolicznym, czy też bodajże najskromniejszego chociażby popiersia.

W ogóle lata siedemdziesiąte to schyłek inwencji twórczych Sosnowskiego. Dopóki mieszkał i rzeźbił w dużej pracowni przy Via della Consulta 14 - 15, wszystko było we względnym porządku. Co prawda już wcześniej, z powodów trudnych do odgadnięcia coraz bardziej unikał kontaktów z ludźmi, zwłaszcza z rodakami, z którymi ostatecznie prawie całkowicie zerwał stosunki. Młode pokolenia artystów polskich osiadłych nad Tybrem nie znały go zupełnie. Widziano w nim jedynie oryginała i dziwaka, podejrzewając go coraz częściej o chorobę umysłową[104].

Po wstąpieniu wojsk włoskich do Rzymu - pisał korespondent „Gazety Warszawskiej” — wstręt jego niewymowny do nowego rządu wyraził się większą jeszcze osowiałością, lękliwością, osamotnieniem. Starość się także do tego przyczyniła. Przeniósł się na Via dell'Custode, do dwóch arcyskromnie umeblowanych pokoików (...) Chociaż dosyć często po kilka lub kilkanaście tysięcy rubli odbierał pocztą nie odważył się nigdy na kupienie sobie łyżek i łyżeczek, chociażby Christople, i porządnych filiżanek. Pijący u niego herbatę Polacy (...) musieli mieszać nożem lub widelcem cukier, nie w cukierniczce podany, lecz nasypany z niezawsze białego papierka, w którym go stary, obdarty sługa z korzennego sklepu przynosił. Nowych twarzy tak się lękał, że gdy zadzwoniono u drzwi jego pracowni, zwykł był, jak powiadają zdejmować obuwie, by cichaczem zbliżyć się do drzwi, gdzie przez umyślny otwór rozpoznawał dzwoniące osoby, nim obuł się na nowo i otworzył[105].

Niechęć Sosnowskiego do ludzi, jego mizantropia i dziwactwa odnosiły się w dużej mierze przede wszystkim do rodaków. Kontakty artysty z Włochami były znacznie lepsze, czego dowodem bardzo efektywna działalność Tomasza Oskara w Congregazione Artistica dei Virtuosi al Pantheon, zakończona trzykrotnym przedłużaniem okresu sprawowania godności regenta. Po raz ostatni powierzono mu tę funkcję — w drodze absolutnego wyjątku — na zebraniu w dniu 20 grudnia 1885 roku, kiedy Sosnowski leżał już 'złożony śmiertelną chorobą. Ale nikt z Virtuosi - jak wynika ze sprawozdania - nie chciałby, ażeby dopóki Sosnowski żyje zastąpić go kimś innym na miejscu, które w ciągu sześciu lat zajmował tak zaszczytnie i z tak wielką hojnością[106].

Tomasz Oskar Sosnowski zmarł w południe 27 stycznia 1886 roku[107], i był to zgon bardzo smutny. Z informacji, jakie uzyskały warszawskie „Kłosy” wynikało, że ostatniemi czasy nieboszczyk miał przy sobie jakichś szubrawców, obdartusów Rzymian, jakieś baby, co go wyzyskiwały, a szajka ta podczas choroby opasała go po prostu jak chińskim murem, którego nikt z rodaków przestąpić nie mógł. Przypuszczony był tylko kilka razy Ojciec Majewski, penitencyariusz od S-go Piotra, co go na śmierć przygotowywał, oraz kardynał Czacki, który konającemu ostatniego pomazania udzielił. To też nikt się nie znalazł, coby, jak każe zwyczaj chrześcijański, zaopiekował się jego zwłokami. Kiedy wszedłem - donosił korespondent „Kłosów”—we 24 godziny po śmierci Sosnowskiego do pokoju, gdzie skonał, trup jego, z twarzą nakrytą brudną chustką leżał bez jednej świeczki, bez jednego księdza lub braciszka, któryby przy nim modlitwy odmawiał. Dopiero nazajutrz pogrzeb urządzony został przez zacnego Franciszkanina, ks. Majewskiego. Byli na nim wszyscy akademicy Panteonu, pokazał się i ojciec Grabowski, i drugi też Zmartwychwstaniec, ale nikogo z Polaków nie zaproszono i nie uprzedzono. Tylko Siemiradzki, Stankiewicz i Kulczycki znaleźli się tam sami, nieproszeni i niedziękowani[108].

Uroczystości pogrzebowe miały miejsce 29 stycznia 1886 roku. Rozpoczęło je wyprowadzenie — o godz.9.30 rano — zwłok z domu przy Via del Angelo Custode 30, do kościoła S. Andrea delie Fratte, gdzie o godz.10,00 odprawiono uroczystą mszę, w której uczestniczyli licznie nie tylko wspomniani Virtuosi, ale również członkowie Akademii Św. Łukasza[109]. Następnie kondukt pogrzebowy udał się na Campo Verano, gdzie złożono trumnę w miejscu zwanym „Scogliera del Monte”, wzdłuż alei środkowej, po prawej stronie pod nr 250, w rzędzie IV.

Jedenaście lat później, pod koniec marca 1897 roku, otwarto w salonie Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie, pośmiertną wystawę rzeźb Tomasza Oskara Sosnowskiego, zorganizowaną z inicjatywy Michała ks. Radziwiłła. Była to pierwsza, a zarazem ostatnia tak duża ekspozycja prac artysty, na której zgromadzono 26 popiersi, płaskorzeźb, medalionów (?) i figur jego dłuta. Wpływy ze sprzedaży biletów wstępu przeznaczono — stosownie do intencji ks. Radziwiłła — na wspomożenie sierot pozostających pod opieką Warszawskiego Towarzystwa Dobroczynności[110].

Przypisy

[1] Obraz znajduje się w Accademia Nazionale di S. Luca, ol .pł., format 625 x 50,0 cm., sygn. z lewej strony u dołu: Fran. o Podesti / 1879, nr inw.765; zob.: Giovanni Incisa della Rocchetta, La Collezione dei Ritratti dell'Accademia di San Luca, Roma 1979, s.80 poz.327 s. 222 fot.253.

[2] Replika - dotąd nieznana polskim badaczom - znajduje się w Muzeum Krajoznawczym w Żytomierzu (Ukraina), dokąd trafiła po zniszczeniu zamku w Nowomalinie w okresie I wojny światowej. Początkowo obraz przechowywany był wraz z innymi dziełami sztuki uratowanymi z pożogi wojennej w katolickim seminarium duchownym w Żytomierzu. W miejscowym muzeum znalazł się prawdopodobnie po 1920 roku. Jest to ol.pł., format 63,0 x 52,0 cm., sygn. z lewej strony u dołu: Fran. Podesti / 1879 nr inw. 509. Obraz był jut reprodukowany na podstawie starej fotografii, bez podania nazwiska autora. Zob.: Roman Aftanazy, Materiały do dziejów rezydencji, pod red. Andrzeja J. Baranowskiego, T. Va i b, Warszawa 1988 s. 352 fig. 306.

[3] Obraz ten, wiszący w siedzibie Congregazione Artistica dei Virtuosi al Pantheon, nie ma sygnatury ani daty. Przez wiele lat uważano go za dzieło nieznanego autora. Dopiero badania archiwalne i bibliograficzne Haliny Wagi pozwoliły na stwierdzenie z całą pewnością, że jest to dzieło Pietro Gagliardi. Autorka dotarła do publikacji historyka Congregazione - Viscontiego, wydanej po śmierci Gagliardiego, z której dowiadujemy się, że artysta namalował portret rzeźbiarza jak gdyby odpłacając mu za piękne popiersie, które mu Sosnowski wyrzeźbił/ zob.: C. L. Visconti, Cenni biografici del Prov. Pietro Gagliardi nell'adunanza delie Insigne Congregazione Artistica dei Virtuosi al Pantheon tenuta il giorno 15 febbraio, Roma 1891 s. 5/. Poza tym w katalogu obrazów posiadanych przez Congregazione pod koniec XIX wieku, wymieniony jest portret Sosnowskiego z roku 1883, dzieło i dar malarza Gagliardi. Potem po obrazie tym zniknął ślad. Odnalazła go, zidentyfikowała (w oparciu o portret Podestiego), a następnie opublikowała - jak już wspomniałem — Halina Waga. Autorka jest zdania, że uczyniła to pierwsza. Tymczasem, zaledwie siedem miesięcy po śmierci Sosnowskiego, warszawskie „Kłosy” (T. XLIII; 1886, nr 1105 z 2 września s.145), zamieściły rycinę w/w portretu, wykonaną w drzeworytni dziennika przez Edwarda Nicza. Co prawda w komentarzu do ilustracji (s.151) napisano, że portret pędzla Gagliardiego znajduje się w Akademii Św. Łukasza, ale analiza szczegółów (rysów twarzy, ułożenia włosów i charakterystycznego owalu ramy) pozwala stwierdzić, że mamy do czynienia z płótnem Gagliardiego, znajdującym się obecnie w Panteonie.

Z wynikami badań H. Wagi, nie zgadza się ks. Jerzy Langman uważając, że Podesti wykonał i drugi portret Sosnowskiego, znajdujący się w Akademii dei Virtuosi w Panteonie. Przypuszczenie, iż autorem portretu w Panteonie jest Gagliardi nie wytrzymuje krytyki. Portret nie ma podpisu Gagliardiego. Natomiast portret wykonany przez Podestiego jest podpisany przez autora. Ogromne podobieństwo między obu portretami jest bardzo widoczne do tego stopnia, iż nie można przypuścić, by dwóch malarzy malowało portret Sosnowskiego w tak wielkiej zależności jeden od drugiego. Przecież chodziło o portret żywego człowieka i to współczesnego i to człowieka, z którym obaj malarze żyli bardzo blisko. Zatem nie zachodził wypadek posługiwania się fotografią ujęcia twarzy. To wielkie podobieństwo ujęcia dwu portretów prawie tak samo, nasuwa myśl o jednym i tym samym autorze, a że na jednym z portretów jest podpisany Podesti, zatem on jest autorem obu portretów. Bibl.: Halina Waga, Artisti polacchi nella Congregazione dei Virtuosi al Pantheon, „L'Urbe”, Anno XXX: 1967, Nuova Serie, nr 1 (Gennaio-Febbraio) s. 8 i fot. Artykuł ten, został następnie opublikowany przez autorkę — w niezmienionej formie — w j. polskim jako: Artyści polscy w rzymskiej akademii „Virtuosi al Pantheon”, „Biuletyn Historii Sztuki” R. XXX: 1968, Nr 1, s.85 (fot.) oraz s.86-87. Po raz trzeci, ten sam tekst - z pewnymi modyfikacjami i uzupełnieniami - wszedł w skład monografii Haliny Wagi, Vita nota e ignota dei Virtuosi al Pantheon. Contributi alla storia delia Pontificia Accademia Artistica dei Virtuosi al Pantheon, Roma 1992 s.250 (fot.), s.257 przyp.32. Punktem wyjścia do powstania książki był cykl artykułów autorki pod wspólnym tytułem: Vita nota e ignota dei Virtuosi al Panteon. Notizie d'archivio, opublikowanych przez nią na łamach „L'Urbe”, Anno XXX: 1967, Nuova Serie, nr 4 (Luglio-Agosto) s.1-11; nr 5 (Settembre-Ottobre), s.1-13; nr 6 (Novembre-Dicembre), s.1-10; Anno XXXI: 1968, Nuova Serie, nr 1 (Gennaio-Febbraio), s.112; Nr 3 (Maggio-Giugno), s.1-11; nr 4 (Luglio-Agosto), s.1-10; Nr 5 (Settembre-Ottobre), s.1-11; Nr 6 (Novembre-Dicembre), s.21-28; Anno XXXII:1969, Nuova Serie, nr 2 (Luglio-Agosto), s.30-44. Ks. Jerzy Langman, Refleksje o sztuce. Matka Boska w rzeźbach Tomasza Oskara Sosnowskiego, „Duszpasterz Polski Zagranicą” R.XXII: 1971, nr 3 (maj-czerwiec), s.289. Artykuł znalazł się następnie w książeczce - będącej odbitką artykułów Księdza z „Duszpasterza” - wydanej jeszcze w tym samym roku pod tytułem: Szkice o rzeźbie religijnej Oskara Sosnowskiego, Rzym 1971 s. 20.

[4] Encyklopedia Powszechna S. Orgelbranda, T. XXIII, Warszawa 1866 s.843.

[5] Oreste Raggi, Della vita e delie opere di Pietro Tenerani del suo tempo e della sua scuola nella scultura, Firenze 1880 s. 474.

[6] Il conte Tommaso Oskar Sosnowski. „L'Osservatore Romano”, Anno XXVI: 1886 nr 24 (sabato 30 gennaio) s.2.

[7] Oskar Sosnowski, „Kurier Warszawski” R. LXVI: 1886 nr 35b (4 lutego) s.3.

[8] Kronika powszechna, „Kraj” R. V: 1886 nr 5 (14 lutego) s. 17.

[9] Kronika, „Nowa Reforma” R.V: 1886 nr 33 (11 lutego) s.2.

[10] Adam Pług (Antoni Pietkiewicz), Oskar hr. Sosnowski, „Kłosy” T. XLII: 1886 nr 1079 (4 marca) s. 130-131.

[11] Ibidem, s.130.

[12] M., List z Krakowa, „Kłosy” T.XLII: 1886 nr 1088 (6 maja) s.277.

[13] Hans Wolfgang Singer, Allgemeines Kunstler-Lexikon. Leben and Werke der beriihmtesten bildenden Kunstler, Bd. 4. Frankfurt a/M. 1901 s. 310.

[14] Z(ygmunt) Batowski, Sosnowski Tomasz Oskar (w:) Ulrich Thieme, Franz Becker, Allgemeines Lexikon der bildenden Kűnstler von der Antike bis zur Gegenwart. Bd. XXXI, Leipzig 1937 s. 301.

[15] W pierwszym artykule (na łamach rzymskiego „L'Urbe”), autorka podała datę 1813, ale w opublikowanej zaledwie rok później jego polskiej wersji („BHS”) obok daty 1813 pojawił się znak zapytania. Zniknął on w książce wydanej w 1992 roku. - Zob. przyp. 16.

[16] H. Waga, Vita note e ignota...,op. cit., s. 259 - 260 przyp. 11.

[17] Pełny tekst inskrypcji brzmi: Ś.P. TOMASZ OSKAR / SOSNOWSKI / ARTYSTA RZEŹBIARZ / UR. W NOWO – MALINIE / - W RZYMIE 27 STYCZNIA 1886 / SIOSTRZENICA I WNUCZKI / TEN POMNIK MU KŁADĄ / CZEŚĆ JEGO PAMIĘCI.

[18] Na temat Nowomalina i związków z nim Sosnowskich zob.: Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, T. VII, Warszawa 1886, s.264-265; R. Aftanazy, op. cit., T. Va, s. 343-354, a ponadto: Wincenty Korwin Piotrowski, Do redakcyi Kłosów. Przyczynek do życiorysu śp.. Oskara hr. Sosnowskiego, „Kłosy” T. XLII: 1886 nr 1080 s. 155; Tadeusz Jerzy Stecki, Nowomalin i Oskar Sosnowski, „Kłosy” T. XLIV:1887 nr 1134 s. 182 (rycina)--183.

[19] Słownik Geograficzny..., op. cit., s. 264 - 265.

[20]R. Aftanazy, op. cit., s.343-344.

[21] Ibidem, s.344; Słownik Geograficzny..., op. cit., s.2 64.

[22] M., List z Krakowa. op. cit., s. 278.

[23] Słownik Geograficzny..., op. cit., s. 264. W Słowniku podano jedynie, le bracia ukończyli liceum krzemienieckie w 1825 roku.

[24] Antoni Knot, Czacki Tadeusz (w:) Polski Słownik Biograficzny, T. IV, Kraków 1938 s .144-146.

[25] rz., Korespondencja Gazety Warszawskiej, Rzym, 28 marca 1854, „Gazeta Warszawska” R. LXXXXII: 1854, Nr 96, s. 3; artykuł ten został następnie przedrukowany w: E. Estkowski, Kilka słów o sztukach pięknych, „Szkółka dla młodzieży” (Pismo sześciotygodniowe wraz z dodatkiem literackim, Poznań) R. V: 1854, posz. III. IV, s.156.

[26] Zob.: Andrzej Ryszkiewicz, Kaniewski Ksawery Jan (w:) Słownik artystów polskich, T. III, Wrocław 1979 s.348-351; Z. Batowski, op. cit., s. 301.

[27] Słownik Geograficzny..., op. cit., s. 264.

[28] Oskar Sosnowski, op. cit.

[29] A. Pług, op. cit., s. 130.

[30] Ibidem, s.131.

[31] Słownik Geograficzny..., op. cit., s. 264.

[32] Z. Batowski, op. cit.

[33] Janusz Derwojed, Blank Antoni Jan (w:) Słownik artystów polskich, T. I, Wrocław 1971 s. 173 - 175.

[34] Andrzej Ryszkiewicz, Polski portret zbiorowy, Wrocław 1961 s. 137.

[35] Stanisław Lorentz, Andrzej Rottermund, Klasycyzm w Polsce, Warszawa (1984) s. 277 - 278 (katalog w oprac. A. Rottermunda).

[36] O Malińskim zob.: Władysław Tatarkiewicz, Dariusz Kaczmarzyk, Klasycyzm i romantyzm w rzeźbie polskiej, „Sztuka i Krytyka” R. VII: 1956, nr 1-2 s. 48 - 50.

[37] Z .Batowski — op. cit., s.301 — uważa, że Sosnowski był uczniem Raucha w latach 1833-35 lub 1836-38 (?).

[38] Jest to wiadomość jaką otrzymałem od Pani dr Jutty von Simson z Berlina, za co jej niniejszym gorąco dziękuję.

[39] Wystarczy sięgnąć po tak fundamentalne dla naszej wiedzy o Rauchu i jego twórczości publikacje, jak: Friedrich i Karl Eggers, Christian Daniel Rauch, Bd. 1 - 4, Berlin 1873 - 1887, Bd. 5 (Zusatzband) Berlin 1891; Helmut Bőrsch-Supan, Die Werke Christian Daniel Rauchs im Schloffbezirk von Charlottenburg, Berlin 1977; Christian Daniel Rauch. Beitrage zum Werk and Wirken, Stendal 1980; Ethos and Pathos. Die Berliner Bildhauerschule 1786 - 1914. Ausstellungskatalog, Herausgegeben Peter Bloch, Sibylle Einholz i Jutta von Simson, Berlin 1990, s. 199 - 238.

[40] Tak przynajmniej uważał Józef Ignacy Kraszewski.— Zob.: Tenże, Okruszyny, „Athenaeum” T. II: 1850 s. 251.

[41] I tę wiadomość zawdzięczam uprzejmości Pani dr Jutty von Simson.

[42] XXIX. Kunstaustellung der Kőniglichen Akademie der Kűnste, Berlin 1836 szp.91 poz.1143 - 1144; Opis wystawy sztuk pięknych w Berlinie 1836 roku, „Przyjaciel Ludu” R. IV: 1837, nr 1 (8 lipca) s.4.

[43] Tak wynika z zapisu w katalogu wystawy. Przy każdym artyście umieszczono bowiem jego aktualny adres. Przy Sosnowskim napisano: L. a D. aus Nowomalin in Volhnien.

[44] Zob.: R. Aftanazy, op. cit., s.351; T J. Stecki, op. cit., s.183.

[45] O wystawie poznańskiej, „Przyjaciel Ludu” R. IV: 1837 nr 12 (23 września) s. 90. Zob. również: Magdalena Warkoczewska, Wystawy Towarzystwa Sztuk Pięknych w Poznaniu (1837-1857), Warszawa - Poznań 1991 s. 93, 131 - 132.

[46] XXXII Kunstaustellung der Kőniglichen Akademie der Kűnste, Berlin 1840, szp. 71 poz. 992 -9 93.

[47] Oskar Sosnowski, op. cit., s.3. Autorowi niniejszego artykułu nie udało się stwierdzić gdzie w Warszawie wykonał artysta „wiele utworów natury świeckiej.”

[48] Według Z. Batowskiego (op. cit.), wyjazd Sosnowskiego do Rzymu nastąpił właśnie w 1846 roku, ale badacz miał wątpliwości czy artysta był uczniem Teneraniego. Nie miał ich monografista artysty włoskiego Oreste Raggi, op. cit., s. 474 - 477.

[49] Elena di Majo, Stefano Susinno, Pietro Tenerani da alliero di Thorvaldsen a protagonista del purismo religioso romano. Una traccia biografka (w:) Bertel Thorvaldsen 1770-1844 scultore danese a Roma, Roma. Galeria Nazionale d'Arte Moderna, 31 ottobre 1989 - 28 gennaio 1990 s. 313-326.

[50] Tadeusz Dobrowolski, Rzeźba neoklasyczna i romantyczna w Polsce. Ze studiów nad importem włoskim i świadomością estetyczną, Wrocław 1974 s. 170 - 175,

[51] Obok Polaka, wśród gli scolari principals del Tenerani, Raggi przedstawił sylwetki następujących artystów: Giovanni Anderlini, Pietro Bonanni, Michelangelo Caetani, Niccolo Cantamessa Papotti, Tommaso Cardelli, Felice Cincci, Francesco Fabi Altini, Giuseppe Ferrari, Camillo Fiorelli, Stefano Galletti, Filippo Gondi, Giovanni Lombardi, Giuseppe Luchetti, Luigi Mainoni, Giuseppe Obici, Ferdinando Pellicca, Giuseppe Prinzi, Salvatore Revelli, Salvino Salvini, Vincenzo Santini, Giovanni Strazza, Giuseppe Tenerani, Scipione Ugo, Emanuele Villar, Saro Zagari. - O. Raggi, op. cit., s. 405 - 494.

Z kolei Jean Arnaud, autor książki L’Academie de Saint-Luc à Rome, Rome 1886, poświęcił Teneraniemu i jego kolegom z Akademii dwa rozdziały (rozdz. X, s. 147 - 166 i rozdz. XI, s. 167 - 212). Wśród omawianych artystów - rozdz. XI - znalazł się także Tomasz Oskar Sosnowski (s. 194 - 198). Arnaud nie przedstawił niestety dziejów znajomości Włocha z Polakiem, lecz skoncentrował swoją uwagę na próbie przybliżenia i omówienia znanego mu dorobku rzeźbiarskiego Sosnowskiego.

[52] Tego, że Sosnowski miał pracownię przy Via della Consulta, dowiadujemy się z listu artysty do prezydenta Akademii Św. Łukasza, Francesco Coghetti, z 30 sierpnia 1872 roku, w którym dziękuje mu za zaproszenie go do wzięcia udziału w wystawie wiedeńskiej. Archivio Accademia Nazionale di S. Luca (dalej jako: Archivio ANSL), vol, 134, nr 108. Zob. również przyp. 81. Wszystko przemawia jednak za tym, że Sosnowski mieszkał przy Via delia Consulta 14 - 15 już w latach pięćdziesiątych.

[53] La Giustizia, „L’Album” Anno XVII: 1850, Nr 29 (14 września) s. 225 - 226; L’Angelo delia Risurrezione , „L’Album” Anno XVIII: 1851, nr 8 (19 kwietnia), s. 57 - 58.

[54] Tadeusz Padalica (pseudonim Zenona Fisza), Listy z podróży, T. II, Wilno 1859 s. 149 - 151.

[55] Józef Ignacy Kraszewski, Kartki z podróży 1858-1864 r., T. I,  Warszawa 1866 s. 456.

[56] Louis Veuillot, Le Parfum de Rome, T. 1-2, Paris (1866) s.61-63. Tłumaczenie tekstu podaję za H. Waga, Artyści polscy..., op. cit., s. 84; zob. również: Taż sama, Vita note e ignota ..., op. cit., s. 254 - 255 przyp. 17.

[57] Zob. ,,Czas” R. IV: 1851 nr 190 s. 3 (Berlin, Wołyń), „Krakauer Zeitung” 1857 nr 166 s.3 (Warszawa).

[58] (Germana Cousin), „L’Album” Anno XXI: 1854 nr 13 (20 maja), s. 97 - 98; Tito Barberi, Di un gruppo e di un Bassorilievo del Prof.Conte Oscar Sosnowski „L’Album” Anno XXVI: 1859 nr 26 (13 sierpnia) s. 201 - 202.

[59] Oskar Sosnowski, op .cit., s. 3.

[60] Korespondencja z Rzymu, „Czas” R. XIII: 1860 nr 9 s. 2. W liście do przyjaciela i kolegi szkolnego Kazimierza Witte - Rzym, 18 grudnia 1859 roku — Sosnowski pisał: niedawno otrzymałem od Papieża order Grzegorza Wielkiego czegom się zupełnie nie spodziewał . — Kazimierz Witte, Oskar Sosnowski, „Tygodnik Ilustrowany” R. XXXIX: 1897 nr 15 s. 295.

[61] „Powodem jego mizantropii miało być jakoby wielkie uczucie, zwrócone ku pannie Józefie O., jaśniejącej nadzwyczajną pięknością, lecz popsutej hołdami licznych wielbicieli, a stąd lekkomyślnej i płochej. Spostrzegłwszy się na tern, Sosnowski usunął się na stronę, zamknął głęboko w sercu gorycz doznanego zawodu, usiłował zapomnieć o swym ideale, tak źle wybranym, nie wspominając nigdy nawet imienia panny O., ale zapadł w smutek głęboki i coraz bardziej towarzystwa, a szczególnie kobiet unikał.” — Zob.: Wspomnienie o Śp. Oskarze Sosnowskim, „Wędrowiec” R. XXXV: 1897 nr 15 s. 286.

[62]  rz..., Korespondencja Gazety Warszawskiej, op. cit., s. 3.

[63] Ks. Piotr Semenenko C. R., Dziennik — Rzeczy polskie i słowiańskie, wybrał ks. Edmund Elter T. J. (w:) Sacrum Poloniae Millennium. Rozprawy — Szkice — Materiały historyczne, T. II. Rzym 1955 s. 306.

Pod datą 7 kwietnia 1863 roku ks. Semenenko zanotował: (...) Święconego tego roku u ks. Odescalchi nie było. Byłem 1-go dnia świąt u Oskara Sosnowskiego, gdzie się kilku, szczególnie artystów było zebrało. Postrzegłem się, żem nigdy o Sosnowskim nie wspominał, chociaż tak liczne od lat tylu miewamy stosunki. Bogaty obywatel z Wołynia, ale poświęcił się rzeźbiarstwu i jest znakomitym rzeźbiarzem. Dobroczynny i nieraz daje na ubogich (...)”

[64] Zob.: Baltazar Odescalchi, Polacy w Rzymie: Wspomnienia z lat. dziecinnych, „Przegląd Polski”, R. XXVIII: 1893 t. 110 z. 329 s .217 - 234.

[65] Zob.: Antoni Madeyski, Artyści polscy w Rzymie (Garść wspomnień), „Sztuki Piękne” R. VI: 1930 s.1-19; Józef Dużyk, Z polskich dziejów nietypowego muzeum, rzymskiej „Caffe Greco” (w:) Blok-Notes Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza, T. 9: 1988 s. 355 - 376; zob. również: Livio. Jannattoni, I duecento anni del Caffe Greco, „Palatino” Anno X: 1966 nr 3-4 s. 209 – 281.

[66] Do takiego wniosku można dojść po przeczytaniu fragmentu listu Teofila Lenartowicza do Tekli Zmorskiej — z 8 maja 1867 roku — która zamierzała zamówić u Sosnowskiego popiersie swego zmarłego męża. Lenartowicz pisał: Do Sosnowskiego adresować najlepiej: all illustrissimo signore il s-r Oscaro Sosnowski professore cavaliere, Roma (Cafe Grecco). — Listy Teofila Lenartowicza do Tekli Zmorskiej 1861-1893, z autografu wydała, wstępem i przypisami opatrzyła Jadwiga Rudnicka, Warszawa 1978 s. 50.

[67] Oskar Sosnowski, op. cit., s.3.

[68] W. K., Oskar Sosnowski, „Echo Muzyczne, Teatralne i Artystyczne”, R. 3: 1886 nr 125 s.74. Niestety nie udało się potwierdzić tej informacji. Autor niniejszego artykułu nie dotarł do francuskich wypowiedzi prasowych Sosnowskiego.

[69] Janina Wiercińska, Katalog prac wystawionych w Towarzystwie Zachęty Sztuk Pięknych w Warszawie w latach 1860-1914, Wrocław 1969 s. 341.

[70] Oskar Sosnowski, op. cit., s. 3. Także i tej informacji nie udało się potwierdzić.

[71] Listy J. I. Kraszewskiego - Drezno wrzesień 1867, „Kłosy” T. V: 1867 nr 117 s. 162.

[72] H. Waga, Vita nota e ignota..., op. cit., s. 251. Naturalnie, także na zebraniu w dniu 14 czerwca 1868 roku głosowano. Za Sosnowskim padło 9 głosów, przeciw było 5 Virtuosi.

[73] Ale przed Kaniewskim byli jeszcze inni Polacy. Historycznie, pierwszym Polakiem, członkiem Congregazione stał się - bliżej nieznany — Paolo Maurizio Polacco, sacerdote, co nastąpiło 14 marca 1604 roku. Po nim — 9 grudnia 1725 roku — przyjęto Szymona Czechowicza, a następnie — 11 sierpnia 1842 roku — wspomnianego już Ksawerego Kaniewskiego. Potem członkiem-korespondentem, rezydującym poza Rzymem, została — 13 grudnia 1857 roku — malarka Michalina Dziekońska, żona włoskiego architekta Luigi Stanzani, działającego w Odessie, Kijowie i innych miastach Rosji, którego hojny legat stał się podstawą do organizowania przęz Congregazione konkursów jego imienia w latach następnych (pierwszy w 1875 roku).

13 lipca 1879 roku — dzięki poparciu Sosnowskiego, kolejnym członkiem-korespondentem wybrano malarkę Jadwigę Kieniewicz. W 1884 roku także Tomasz Oskar Sosnowski, pełniąc funkcję regenta, skorzystał z przysługującego mu głosu i zaproponował na członka honorowego Jana Matejkę. Ostatnim XIX-wiecznym artystą polskim, który został członkiem Congregazione był Henryk Siemiradzki, zatwierdzony na zebraniu ogólnym w dniu 15 maja 1897 roku. — Zob.: H. Waga, Vita nota e ignota..., op. cit., s. 249 - 258.

W XX wieku, tego zaszczytu dostąpiło jedynie dwoje Polaków, ale nie artystów: śp. ksJerzy Langman, zapamiętały tropiciel śladów życia i twórczości Sosnowskiego na ziemi włoskiej oraz Halina Waga, monografistka Congregazione. Nastąpiło to w 1978 roku.

[74] H. Waga, Vita nota e ignota..., op. cit., s. 251 - 252. „Kurier Warszawski”,  R. 1870, nr 49, s. 3, donosił: „Oskar Sosnowski rzeźbiarz (...) wezwanym został obecnie na konserwatora rzymskiego Panteonu”.

[75] Przewodnik, „Dziennik Literacki”, R. XIX: 1870 nr 13 (8 kwietnia) s. 208; „Kurier Warszawski”, R. L: 1870 nr 118 (31 maja) s. 2.

[76] Nowości, „Wędrowiec” Serya 2, T. I: 1870 nr 23 s. 367.

[77] H.Waga, Vita nota e ignota..., op. cit., s. 252.

[78] Taż sama, Artyści polscy..., op. cit., s.83.

[79] Ibidem.

[80] J. Wiercińska, op. cit., s. 341, a ponadto m.in.: Faustyn Cengler, Rzeźbiarstwo (w:) Jana Jaworskiego Kalendarz Polski Ilustrowany na rok 1873, Warszawa 1872 s. 54 - 57; Wiadomości miejscowe, „Kurier Warszawski” R. LII: 1872 nr 108 s.2.

[81] List Sosnowskiego do Coghetti z 30 sierpnia 1872 roku, Archivio ANSL, vol. 134 nr 108.

[82] Esposizione Universale di Vienna nell'anno 1873. Programmi specjali per gli Espositosi italiani. Gruppo 25 Belle Arti del Presente; Catalogo delie Belle Arti Italiana, Vienna 1873 s. 20 poz. 107 (Sosmovoski Oscar Prof.Roma - la pieta (Gruppo) Lire 7000); s.23, poz. 200 (Brodzke Vittorio Roma — L’altalena) — Archivio ANSL, vol. 134 nr 108.

[83] H. Waga, Artyści polscy..., op. cit., s. 83. W wydanej w 1992 roku książce autorki Vita nota e ignota..., op. cit., chyba przez pomyłkę figuruje rok 1876 (s. 252).

[84] Insigne Artistica Congregazione dei Virtuosi al Panteon. Concorso Stanzani, Avviso (14 września 1874); Regolamento (28 luty 1875); Programma (1 kwietnia 1875) — Archivio ANSL, vol.136 nr 161; vol. 137 nr 45.

[85] H. Waga, Artyści polscy..., op. cit., s. 83.

[86] Ibidem, s. 83- 84.

[87] Protokół z posiedzenia, Archivio ANSL, vol. 137 nr 61.

[88] Protokół z posiedzenia, Archivio ANSL, vol. 137 nr 63.

[89] Protokół z posiedzenia, Archivio ANSL, vol. 137 nr 71. W tej sytuacji prezydent Akademii Emilio Wolff wysłał do Sosnowskiego — 5 czerwca — list, w którym poinformował go o wyborze na akademika. Wzruszony artysta odpisał prezydentowi następnego dnia — Zob.: Archivio ANSL, vol. 137 nr 74.

[90] Protokół z posiedzenia, Archivio ANSL, vol. 137 nr 83.

[91] W latach 1875-1886 artysta wziął udział w co najmniej 96 posiedzeniach, nie licząc jego udziału w spotkaniach o charakterze nadzwyczajnym (np. posiedzenia różnych komisji, msze żałobne, spotkania towarzyskie). — zob. Archivio ANSL, vol. 137 - 150.

[92] H. Waga, Artyści polscy..., op. cit., s. 83.

[93] Ibidem; zob. również: Taż sama, Vita nota e ignota..., op. cit., s. 253.

[94] Sprawozdanie Komitetu Zachęty Sztuk Pięknych w Królestwie Polskim za rok 1878, (Warszawa 1879), s. 11.

[95] Komisja została powołana 24 stycznia 1880 roku. W jej skład — oprócz Sosnowskiego - weszli: Alessandro Mantovani, Cesare Mariani, Francesco Fabj Altini da Fabriano, Niccola Consoni i Roberto Bompiani. — Protokół z posiedzenia, Archivio ANSL, vol. 142 nr 56.

[96] M.in. Sosnowski wziął udział w mszy żałobnej ku czci Pasqualle Belli (31 października 1877 roku) i Bartolomeo Cavaceppi (10 grudnia 1880 roku). —Protokoły z posiedzeń. Archivio ANSL, vol. 139 nr 75; vol. 142 nr 234.

[97] Lista obecności. Archivio ANSL, vol.144 nr 38.

[98] H. Waga, Vita nota e ignota..., op. cit., s. 253.

[99] Protokół z posiedzenia. Archivio ANSL, vol. 144 nr 110.

[100] Kontakty, współpraca pomiędzy Congregazione a Akademią miały miejsce także dużo wcześniej. Można powiedzieć, że należały do niepisanej tradycji obu instytucji, choć ich zakres i częstotliwość zależała od dobrej woli obu stron. Sosnowski uczestniczył we wspólnym posiedzeniu - po raz pierwszy - w dniu 18 grudnia 1878 roku, kiedy wręczano sumy posażne córkom ubogich Virtuosi z legatu Belletti.(Archivio ANSL, vol. 140, nr 66). Niecały rok później — 18 października 1879 roku - wszyscy spotkali się na mszy w kościele akademickim z okazji uroczystości Św. Łukasza, patrona Akademii (Archivio ANSL, vol.141, nr 102). Przez trzy kolejne lata — w 1882-1883-1884 — Sosnowski jako regent Congregazione przewodniczył w siedzibie Akademii uroczystemu przekazywaniu pieniędzy z legatu Belletti.(Archivio ANSL, vol.144 nr 73; vol.147 nr 4; vol.148 nr 67).

[101] Teofil Lenartowicz tak wspominał spotkania z Sosnowskim: Zachodził do mnie, kiedym był w Rzymie i bardzo lubił częstować. Ile razy spotkał mię na ulicy wnet zapraszał: „Pójdź, pójdź do kawiarni, bo tu za mną chodzą trzeba być ostrożnym... ho, ho!...”, ot dziwadło. — A. Pług, op. cit., s. 131.

[102] Esposizione di Belle Arti in Roma 1883. Catalogo generale ufficiale, Roma 1883, s.102, 104, 124; zob. również: (Artur Wołyński), Kronika włoska, „Kłosy” T. XXXVI: 1883, Nr 915., s. 26 - 27; Tenże, Wystawa Sztuk Pięknych w Rzymie. II Rzeźba, „Kłosy” T. XXXVI 1883 nr 939 s. 404 - 405.

[103] Protokoły z posiedzeń. Archivio ANSL, vo1.1:47. nr 40 i 43.

[104] Od chwili kiedy osiadł w Rzymie zaczął dziwaczeć, i unikać ludzi. Co go na tę drogę wprowadziło trudno wiedzieć.(...) fakt jest jednak istotny, że Jego mizantropija wzrastała z wiekiem, że odcięty od świata całego żył na uboczu, zajęty pracą w domu, skid zaledwo wieczorami podążał ukradkiem do restauracji, unikając starannie spotkania z kim ze znajomych, a zwłaszcza z rodaków. - Kółko też jego znajomych było bardzo szczupłe, a i ci niewiele co o szczegółach jego życia wiedzieli (...) Próżno dopytywałem się młodszych kolegów którzy bawili w Rzymie o jakieś dane odnoszące się do Sosnowskiego. Ci nie znali go wcale albo zaledwie z daleka, wszyscy tylko jako dziwaka. — I. M., Oskar hr. Sosnowski (w:) Sprawozdanie Komitetu Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych w Królestwie Polskim za rok 1886. Warszawa 1887 s. 61.

[105] A. Pług, op. cit., s. 131.

[106] H. Waga, Artyści polscy..., op. cit., s. 83.

[107] W „L’Osservatore Romano” Anno XXVI: 1886 nr 23 (venerdi 29 gennaio) s. 3, czytamy: „Teri, a mezzogiorno e morfo it signor Commendator Oscar Sornowski (sic!)”. Zachował się również akt zgonu: Archivio del Vicariato di Roma al Laterano, Parrocchia di S. Andrea delie Fratte, Liber XII Mortuorum, Incipiens ab anno 1870 usque ad Annum 1899 s. 105 nr 1384. — Zob.: H. Waga, Vita nota e ignota..., op. cit., s. 260 przyp. 11.

[108]  A. Pług, op. cit., s. 131.

[109] W protokołach z posiedzeń - Archivio ANSL, vol.150, nr 54 - zachowało się zaproszenie na uroczystości pogrzebowe, wystosowane do wszystkich członków Akademii Św. Łukasza.

[110] Wiadomości bieżące, „Kurier Warszawski” R. LXXVII: 1897 nr 85 s. 3 - 4; nr 87 s. 4 - 5; Raptularz Powszechny, „Biesiada Literacka” T. XLIII: 1897 nr 19 s. 314 - 315; zob. również: J. Wiercińska, op. cit., s. 341.

Tagi

Więcej o Autorze (Autorach)

0raz Pozostałe Publikacje tego Autora (ów)

Lechosław Lameński

Prof. Lechosław Jan Lameński (ur. 1949 w Bydgoszczy) – polski historyk sztuki, profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, gdzie kieruje Katedrą Historii Sztuki Nowoczesnej. Preze...

Copyrights

COPYRIGHTS©: STAŁA KONFERENCJA MUZEÓW, ARCHIWÓW I BIBLIOTEK POLSKICH NA ZACHODZIE
CAŁOŚĆ LUB POSZCZEGÓLNE FRAGMENTY POWYŻSZEGO TEKSTU MOGĄ ZOSTAĆ UŻYTE BEZPŁATNIE PRZEZ OSOBY TRZECIE, POD WARUNKIEM PODANIA AUTORA, TYTUŁU I ŹRÓDŁA POCHODZENIA. AUTOR NIE PONOSI ŻADNEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA NIEZGODNE Z PRAWEM UŻYCIE POWYŻSZEGO TEKSTU (LUB JEGO FRAGMENTÓW) PRZEZ OSOBY TRZECIE.

Stała Konferencja Muzeów, Archiwów i Bibliotek Polskich na Zachodzie | MABPZ

Stała Konferencja
Muzeów, Archiwów i Bibliotek Polskich na Zachodzie

Sekretariat

Muzeum Polskie w Rapperwsilu
Schloss Rapperswil
Postfach 1251
CH-8640 Rapperswil
Schweiz

Kontakt

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
+41 (0)55 210 18 62

UWAGA

Z Sekretariatem MABPZ
prosimy kontaktować się tylko w kwestiach dotyczących Konferencji.

Niniejszy portal internetowy Stałej Konferencji Muzeów, Archiwów i Bibliotek Polskich na Zachodzie (MABPZ) został zainicjowany i był prowadzony do 2018 roku przez pracowników Polskiego Instytutu Naukowego w Kanadzie i Biblioteki im. Wandy Stachiewicz.
www.polishinstitute.org

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury, uzyskanych z dopłat ustanowionych w grach objętych monopolem państwa, zgodnie z art. 80 ust. 1 ustawy z dnia 19 listopada 2009 r. o grach hazardowych
www.mkidn.gov.pl

Przy współpracy z Fundacją Silva Rerum Polonarum z Częstochowy
www.fundacjasrp.pl

Od 2020 r., projekt finansowany jest ze środków Ministra Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu pochodzących z Funduszu Promocji Kultury - państwowego funduszu celowego; dzięki wsparciu Narodowego Instytutu Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą - Polonika
www.polonika.pl

Deklaracja dostępności strony internetowej
Deklaracja PDF pobierz

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego
Fundacja Silva Rerum Polonarum Częstochowa
Instytut Polonika