Mikołaj Potocki (1845-1921) i jego postawa wobec spraw polskich
Mikołaj Potocki (1845-1921) i jego postawa wobec spraw polskich
W drugiej połowie[1] XIX wieku pojawia się w Paryżu Mikołaj Szczęsny Potocki (1845-1921). W historii tulczyńskiej linii rodu jest to jedna z postaci bardziej tajemniczych i dyskretnych, intrygująca w swej roli posiadacza jednej z największych fortun Francji, a jednocześnie kontrowersyjna, jak na to wskazują bardzo rozbieżne opinie. Historia otoczyła hrabiego osobowościami wykraczającymi poza przeciętność, począwszy od dziada, Stanisława Szczęsnego Potockiego, wielkiego magnata i złej sławy targowiczanina oraz babki, słynnej z urody i zawrotnej kariery towarzysko-rodzinnej Zofii zwanej Greczynką.
Ojciec Mikołaja, Mieczysław, postać niezwykle barwna, silnego i brutalnego charakteru, pozostawił niekorzystne, ale jakże żywe wspomnienie zarówno w pamiętnikach z epoki, jak i pamięci rodziny. Pierwsza żona ojca to Delfina z Komarów Potocka, znana ze swych bliskich związków z wielkimi romantykami polskimi i francuskimi, jak na przykład z Fryderykiem Chopinem, który w jej paryskim salonie przy placu Vendôme bywał w ostatnich miesiącach życia, Zygmuntem Krasińskim, czy malarzem Paulem Delarochem. Matką Mikołaja była piękna, jak na to wskazuje choćby portret Hollpeina, Emilia ze Świeykowskich[2].
Pożycie rodziców Mikołaja okazało się bardzo nieudane, burzliwe i krótkotrwałe i jako takie zapisało się także w ówczesnych memuarach. Ojciec Mikołaja, choć prawdopodobnie nie zajmował się polityką, spędził co najmniej 10 lat na zesłaniu w głąb Rosji. Później zaś zdołał wyemigrować do Francji i przenieść tam większą część swojej fortuny. Mikołaj wychował się przypuszczalnie w Petersburgu pod opieką matki, po czym przeniósł się w ślad za ojcem do Francji. Jednak Mieczysław Potocki preferował swego starszego, nieślubnego syna, Grzegorza, w którym widział swego spadkobiercę. Dopiero nagła śmierć Grzegorza w 1871 otworzyła przed Mikołajem możliwość dziedziczenia, do którego doszło, po wielu perypetiach i dzięki interwencji dalszej rodziny[3], po śmierci Mieczysława w 1878 roku.
Francuzi łączą najczęściej nazwisko Potockiego z salonem literackim, jaki jego żona, włoska księżniczka, piękna Emanuela Pignatelli, prowadziła w latach 1882-1887 w pałacu przy avenue Friedland, odziedziczonym po Mieczysławie. W tych jednych z najbardziej ekskluzywnych i wziętych paryskich spotkań literackich i artystycznych brali udział m. in. pisarz Guy de Maupassant, orientalista Gustave Schlumberger, filozof Caro, malarze Henri Gervex i Jacques-Emile Blanche, a bywali okazjonalnie także Ignacy Paderewski, Robert de Montesquiou, pisarze Maurice Barres czy Paul Bourget. O hrabinie pisał m.in. Marcel Proust. Legenda salonu podbarwiona była licznymi plotkami na temat ekscentrycznych zachowań gospodyni. Jeden z bywalców pałacu, malarz Jean Béraud pozostawił nawet obraz zatytułowany Salon hrabiny Potockiej, datujący się z 1887 roku, a więc ostatniej fazy jego istnienia[4].
Kolejną postacią z otoczenia hrabiego, budzącą emocje zwłaszcza po II wojnie światowej, był jego spadkobierca, Alfred Potocki, a to z dwóch powodów: po pierwsze, prowadzenia trybu życia na stopie niemalże monarszej, po drugie, wywiezienia swego majątku z terenów Polski w 1944 roku w obawie przed zbliżającymi się wojskami i władzą radziecką. Fakt ten bywa do dziś bardzo negatywnie oceniany przez opinię publiczną w Polsce, traktowany niemal jak druga Targowica.
O samym jednak Mikołaju wiadomo niewiele. Krótką jego biografię skreślił w swojej książce, poświęconej potomkom Stanisława Szczęsnego Jerzy Łojek[5] na podstawie skąpych informacji, czerpanych głównie z zapisków pamiętnikarskich wobec braku dostępnych archiwów. Łojek charakteryzuje Mikołaja jako człowieka przeciętnego, o niezbyt wysokim poziomie intelektualnym, podpartym miernym wykształceniem[6], który po przejęciu fortuny po ojcu miał zająć się zarządzaniem i pomnażaniem osobistego majątku i prowadzeniem stylu życia właściwego swojej klasie, na szerokiej stopie, przy braku jakiegokolwiek zaangażowania w sprawy publiczne. Łojek twierdzi, że dopiero na starość pojawił się u hrabiego cień zainteresowania sprawami polskimi. Wspominając o udziale Mikołaja w jakichś akcjach patriotycznych, biograf czyni to jak gdyby mimochodem i najwyraźniej przyjmuje, że jedyną wymierną akcją na rzecz Polski, jaką rzeczywiście Potocki podjął, było zapisanie majątku Alfredowi pod warunkiem takiego z niego korzystania, ażeby winy dziada, Stanisława Szczęsnego, zostały odkupione i zmazana została z nazwiska Potockich hańba Targowicy. Wydaje się jednak, że takie potraktowanie stosunku Potockiego do spraw polskich jest pewnym uproszczeniem.
Podjęte przez mnie badania wskazują na ślady zaangażowania Mikołaja Potockiego w sprawy polskie już wcześniej. Zaangażowanie to konkretyzowało się w trzech zasadniczych dziedzinach: przynależności do polskich stowarzyszeń w Paryżu i finansowe ich wspierania, głównie w okresie przed I wojną światową; w czasie samej wojny działalności na rzecz Armii Polskiej we Francji, oraz w akcjach podejmowanych na początku istnienia odrodzonego państwa polskiego, głównie w postaci nie urzeczywistnionego zamiaru przekazania swego pałacu na siedzibę ambasady polskiej.
Pianista Artur Rubinstein[7], który zetknął z Potockim w Paryżu w 1907 roku, pisze w swoich pamiętnikach na temat patriotyzmu hrabiego i jego przywiązania do tradycji polskich. Potwierdzeniem tej opinii jest na przykład przynależność Mikołaja w latach około 1909 - 1911 do Komitetu Budowy Pomnika Adama Mickiewicza w Paryżu[8]. Komitet powstał w 1909 roku na fali odradzających się nieśmiało we Francji propolskich sentymentów i skupiał ważne osobistości zarówno polskie, jak i francuskie, a w jego Komitecie Wykonawczym znaleźli się m.in. Ernest Denis, profesor Sorbony, szwajcarski wpływowy publicysta osiedlony w Paryżu Maurice Muret, pisarze Marius i Ary Leblond, Andre Gide czy Stuart Merrill. Komitet Honorowy grupował zaś ważniejsze postacie tzw. „kolonii polskiej” w Paryżu oraz francuskich przyjaciół „sprawy polskiej”, a wśród nich wybitnych uczonych, artystów i literatów, jak Auguste Rodin, Ignacy Paderewski, Anatol France czy Henryk Sienkiewicz, a także polską i francuską arystokrację. Komitetowi nie udało się doprowadzić do wzniesienia pomnika w okresie swojej działalności, choć projekt został wykonany przez Emile’a Antoine’a Bourdelle’a w 1912 roku. Trzeba jednak podkreślić, że jego działalność była, obok założonego w tym samym 1909 roku Komitetu Francusko-Polskiego, jedną z pierwszych prób zjednoczenia sił polskich i zjednania francuskich sprzymierzeńców dla kwestii polskiej, od czasu zawarcia przymierza francusko-rosyjskiego w latach 1890. Przynależność do tego gremium była więc swego rodzaju aktem politycznym i wyrazem uczuć narodowych.
Potocki figuruje również na liście członków założycieli Towarzystwa Polskiego Literacko-Artystycznego, zawiązanego w Paryżu w styczniu 1910 roku[9], a którego celem było: „[...] łączenie osiadłych nad Sekwaną Polaków, tworzenie ogniska, które by, pod hasłami literatury i sztuki, udostępniało im poznawanie się, wymianę myśli i obcowanie. TPLA nie ma charakteru politycznego i wolnym jest od partyjnego zabarwienia. Strzeże bacznie swej polskości, żywi nią swych adherentów, nie stawiając żadnych programów”. W roku 1911 Towarzystwo liczyło 140 członków, „od przedstawicieli najświetniejszych rodów polskich, od Czartoryskich, Radziwiłłów, Potockich, Sobańskich, Sapiehów, Poniatowskich, Tyszkiewiczów, aż do najprzedniejszych imion emigracji polskiej, aż do luminarzów polskiej medycyny, inżynierskiej wiedzy, literatury, rzeźby, malarstwa, i w ogóle pracy dzielnej”. Choć Towarzystwo odżegnywało się od polityki, to podkreślało zdecydowanie swój narodowy charakter. Obok regularnych spotkań członków, mających w pewnym sensie charakter ekskluzywnego klubu, Towarzystwo podejmowało rozmaite akcje, jak np. walka o prawo do posługiwania się określeniem „narodowość polska” wobec administracji francuskiej, wydanie informatora zbierającego dane na temat Polaków we Francji i w świecie, czy wreszcie projekt, którego nie udało się zrealizować, wydania większej, encyklopedycznej publikacji na temat Polski, zatytułowanej La Pologne d’aujourd’hui, mającej objąć kompleksowe informacje na temat ziem polskich wszystkich trzech zaborów. Wydawnictwo miało być przygotowane z myślą o czytelnikach obcych i przedstawiać nie jakiś ideał, czy program przyszłej Polski, ale konkretne dane z początku lat 1910 i miało stanowić narzędzie propagandowe w politycznym rozgrywaniu „sprawy polskiej”. Przynależność Mikołaja Potockiego do tego rodzaju stowarzyszenia wydaje się raz jeszcze manifestacją jego propolskich sentymentów, zwłaszcza, że, jak podaje Sprawozdanie Towarzystwa za rok 1912, Potocki był jednym z jego hojniejszych dobroczyńców.
Hrabia był także dobroczyńcą Koła Pomocy dla Pracowników Polskich w Paryżu[10], jednej z licznych organizacji wspomagających polską emigrację zarobkową we Francji. Koło, założone w roku 1911 przez Karola Vacquereta, spotkało się ze znacznym poparciem, wyrażonym hojnymi ofiarami, zwłaszcza ze strony arystokracji polskiej w Paryżu.
Także Szkoła Narodowa Polska, tzw. szkoła batignolska, założona jeszcze przez Wielką Emigrację, a kształcąca kolejne pokolenia polskich emigrantów, skorzystała ze szczodrości hrabiego. Jak wspomina ksiądz Leon Postawka, rektor polskiej misji katolickiej w Paryżu, „Mikołaj Potocki zapisał szkole batignolskiej 1 milion franków”[11].
Potocki popierał również kulturalne życie „kolonii polskiej”, m. in. organizował u siebie, w Pałacu przy avenue Friedland, koncerty. Grywali u niego Rubistein, Turczyński[12], a po wojnie także Zygmunt Dygat, którego Potocki otoczył szczególną przyjaźnią i opieką.
Jak już zaznaczyłam, w okresie wojny Potocki podejmował różne działania na rzecz Armii Polskiej we Francji. Po raz pierwszy zetknęłam się z jego osobą w badaniach nad środowiskiem polskich artystów we Francji, a dokładnie przy okazji urządzonej w Pałacu hrabiego wystawy, zainaugurowanej 30 listopada 1918 roku, a więc w kilka zaledwie tygodni po zaprzestaniu działań wojennych[13]. W wystawie noszącej tytuł Exposition des Artistes Pe-intres et Sculpteurs Polonais au profit des Mutilés de l’Armée Polonaise en France wzięło udział 39 polskich malarzy i rzeźbiarzy, którzy przedstawili blisko 300 dzieł z dziedziny malarstwa i rysunku oraz 32 prace w sekcji rzeźby. Wśród wystawiających znaleźli się znani twórcy polscy obecni wówczas w Paryżu, jak Olga Boznańska, Bolesław Buyko, Marceli Krajewski, Włodzimierz Terlikowski, czy malarska rodzina Styków. Aż 38 obrazów, wśród nich cykl tzw. Wampiry wojny, inspirowany okropnościami kilkuletnich zmagań wojennych, pokazał Bolesław Biegas. Znalazły się tam także prace o charakterze patriotycznym pędzla Jana Styki, w tym Polonia, z autorskim podtytułem Protest przeciwko rozbiorowi Polski, Sen wolontariuszy polskich w okopach, Heroiczna śmierć polskiego chorążego 29 listopada 1914 i wiele innych. Przedstawione zostały również obrazy artystów nieżyjących, jak Józefa Chełmońskiego, czy Andrzeja Mniszcha, a także poległego w czasie wojny Jana Reszke syna.
Wystawa miała charakter niewątpliwie propagandowy. Chociaż kształt niepodległości Polski rysował się już na horyzoncie, to jednak do ostatecznych ustaleń traktatu wersalskiego było jeszcze daleko. Każda manifestacja patriotyczna, a zwłaszcza taka, która mogła przyciągnąć uwagę ważnych osobistości i wpłynąć na opinię publiczną, była wtedy niezwykle istotna. Fakt umieszczenia wystawy w tak prestiżowym miejscu, jak siedziba Mikołaja Potockiego, którego wysoka pozycja socjalna była potwierdzona m.in. otrzymaniem francuskiej Legii Honorowej w 1905 roku, był posunięciem strategicznym. Wydaje się również, że to wpływy i koneksje gospodarza pozwoliły na uplasowanie jej pod patronatem Prezydenta Francji, Raymonda Poincaré, który uświetnił swoją obecnością uroczyste otwarcie, oraz na umieszczenie w Komitecie Honorowym osobistości francuskiego życia politycznego, jak prezes Izby Deputowanych, mer Lyonu i Saint-Etienne, profesorowie Sorbony, przedstawiciele arystokracji polskiej i francuskiej, a także przedstawiciele misji Wojskowej Francusko-Polskiej, powołanej do rekrutacji żołnierza do nowej polskiej formacji, gen. Louis Archinard i pułkownik Adam Mokiejewski. Uroczysty wernisaż stał się okazją do zamanifestowania uczuć patriotycznych, wyrażonych w mowie Jana Styki i markiza de Dampierre. Styka wygłosił również w trakcie trwania wystawy konferencję na temat Polski dzisiejszej[14]. Sam właściciel pałacu pełnił rolę honorowego przewodniczącego komitetu organizacyjnego, w skład którego weszli również Jan i Tadeusz Styka, Bolesław Biegas, Michał Kossowski, doradca prawny hrabiego, a równocześnie inicjator wystawy oraz Adolf Wiesiołowski. Wystawa przyniosła ponad 8.000 franków zysku, który przekazany został bezpośrednio na ręce wodza naczelnego Armii Polskiej w Paryżu, generała Hallera. Niestety, nie obyło się przy okazji tej wystawy bez częstych wśród Polaków tarć i konfliktów, wywołanych zapewne zazdrością i zawiścią, zarówno w gronie samych artystów, działaczy życia społecznego na emigracji, jak i przedstawicieli polskich sfer politycznych w Paryżu. W Archiwach Zygmunta Lubicz Zaleskiego odnalazłam nawet list protestacyjny, zarzucający organizatorom ekspozycji kierowanie się jakoby wyłącznie własnym interesem[15].
Hrabia pełnił w tym czasie również funkcję prezesa Towarzystwa Pomocy Polskim Rannym we Francji. Sam również wspomagał uchodźców i ofiary wojny przeznaczając na to znaczne sumy pieniędzy. Jak komentuje wydawana w Paryżu polska gazeta „nie pierwszy to i równie hojny dar obywatelski mamy do zawdzięczenia hrabiemu Mikołajowi Potockiemu, który w ciągu ostatnich lat krytycznych łożył ciągle na cele polskie”[16]. Na początku działań wojennych w swej posiadłości w Rambouillet urządził wojskowy szpital pomocniczy nr 292 na dwieście łóżek. Z chwilą utworzenia Armii Polskiej we Francji szpital został przekształcony, w lecie 1918 roku, w Polski Szpital Wojskowy nr 7[17].
Zarówno przeznaczenie benefisu z wystawy na rzecz Armii Polskiej we Francji, powołanej do życia dekretem prezydenta Republiki Francuskiej z 4 czerwca 1917 roku, jak i utworzenie w Rambouillet polskiego szpitala, wskazują na bliższe związki hrabiego z powstawaniem tych formacji. Potocki był obecny również na uroczystości wręczenia sztandarów i złożenia przysięgi przez tę Armię.
Pamiętna uroczystość odbyła się 22 czerwca 1918 roku w Szampanii. Udział w niej wzięli m.in. prezydent oraz minister spraw zagranicznych Francji. Jak podkreśla Leon T. Walkowicz, „bezpośrednio po deklaracji wersalskiej z dnia 3 czerwca 1918 roku, w której Francja wraz z Wielką Brytanią i Włochami przez swoich prezesów-ministrów stwierdziły, że «stworzenie zjednoczonego i niepodległego państwa polskiego, mającego wolny dostęp do morza, stanowi jeden z warunków trwałego i sprawiedliwego pokoju oraz rządów prawa w Europie», miał nastąpić czyn, będący początkiem jej urzeczywistnienia: symboliczne przyjęcie wojska polskiego w szereg armii sprzymierzonych”[18]. Sztandary ufundowane przez cztery miasta: Paryż, Verdun, Belfort i Nancy, zostały przekazane przez Komitet Narodowy Polski, sprawujący kierownictwo polityczne formacji, prezydentowi Francji, który następnie wręczył je uroczyście Armii. Świadkami tej podniosłej chwili byli także generałowie francuscy, przedstawiciele armii sprzymierzonych, a także „kilku przedstawicieli kolonii polskiej w Paryżu, mających na czele sędziwego Władysława Mickiewicza, hr. Mikołaja Potockiego i dwóch weteranów z 1863 roku, Cieszkowskiego i Popławskiego”[19].
Polski udział w uroczystości był więc niesłychanie ograniczony. Władysław Mickiewicz znalazł się tam prawdopodobnie ze względu na swoją misję wyszukiwania Polaków spośród wziętych do niewoli jeńców niemieckich. Co do Potockiego, to jego przyjaźń z prezydentem Poincare nie była chyba wystarczającym powodem, by znaleźć się w Szampanii. Może więc prawdziwą przyczyną był fakt finansowej pomocy na rzecz polskich formacji?
Informacje na ten temat zostały podane do wiadomości publicznej w 1932 roku. W wycinku z gazety wydawanej przez Polonię amerykańską z dnia 9 lutego tego roku znajdujemy następującą notatkę[20]: „na obchodzie 15-lecia rekrutacji do Armii Polskiej, odbytym w Pittsburgu 27 listopada 1932 główny mówca, fizyk miasta Buffalo i były członek Komitetu Narodowego Polskiego, dr Franciszek Fronczak podał wiadomość o finansowaniu Armii Polskiej we Francji przez Zamoyskiego i Potockiego”. Informacja ta spotyka się z odpowiedzią krakowskiego „Głosu Narodu” zatytułowaną Rewelacje dra Fronczaka nieprawdą: „hrabia Maurycy Zamoyski ogłasza sprostowanie, z którego wynika, że rewelacje o hojności polskich magnatów nie odpowiadają prawdzie. Pan Zamoyski lojalnie stwierdza, że «armię polską we Francji finansował od jej powstania rząd francuski i nikt z nas nie miał potrzeby troszczyć się o zapewnienie jej utrzymania» [...]”. To z kolei spotyka się z następującym komentarzem amerykańskiej gazety: «Tyle „Głos Narodu” —A my znając dr Fronczaka przekonani jesteśmy, że wiadomości tej ani nie stworzył, ani też z palca nie wyssał». Również „Bluszcz”[21] podał informację na temat rewelacji dr. Fronczaka o finansowaniu Armii przez dwóch arystokratów w artykule pt. Polska zawdzięcza swą wolność całemu, narodowi. Zaś „Sokół Polski” z 8 grudnia 1932 pisze w ten sposób: „Było to w pierwszych dniach czerwca 1918 roku: Komitet nie miał pieniędzy na zapłacenie ‘rentu’ właścicielowi pod nn. 11 przy bis (chodzi o 11 bis avenue Kléber), gdzie mieściła się jego kwatera. Każdy z nas, członków Komitetu (Dmowski, Zamoyski, Seyda, Wielowiejski, Kozicki, Piltz, Rozwadowski, Fronczak) wydał ostatnie franki na żywność. Armii polskiej także groził głód, gdyż rząd francuski z powodu sytuacji, jaka istniała w Izbie deputowanych, nie mógł nic uczynić”. I tu następuje opowieść o szkatułce Zamoyskiego, zawartość której osiągnąć miała sumę 65.000.000 franków. Gazeta kontynuuje opowieść Fronczaka: „Hrabia Mikołaj Potocki, znany we Francji powszechnie jako «Count Nicola» jest wnukiem smutnej pamięci Potockiego ‘targowiczanina’ z czasów Sejmu Czteroletniego i Konstytucji Trzeciego Maja. Spotkałem go po raz pierwszy dnia 17 czerwca 1918 roku w historycznym momencie, gdy wódz Czwartej Armii Francuskiej, generał Gourand, wręczył sztandar Pierwszemu Pułkowi Armii Polskiej na linii podfrontowej niedaleko Rheims. Był to starzec 75-letni, szlachetnego oblicza, o białych jak śnieg włosach. Patrzyłem na niego w chwili, gdy po Marsyliance kapela pułkowa uderzyła w niebo hymnem Jeszcze Polska nie zginęła... Padł na kolana i wyszeptał «Teraz czas zmazać winę mego dziada». Bezpośrednio potem, ponieważ żyjąc z górą pół wieku we Francji zapomniał języka polskiego, poprosił o przydzielenie mu oficera polskiego, aby z nim rozmawiać po polsku i jeszcze tego samego dnia ofiarował Komitetowi Narodowemu Polskiemu swój wspaniały pałac w Paryżu jako siedzibę przyszłej ambasady polskiej w Paryżu, pałac wartości 350 mln. franków w owych czasach”. Dalej Fronczak opowiada o swojej wizycie w rezydencji hrabiego w Rambouillet, gdzie został zaproszony wraz z Romanem Dmowskim i Maurycym Zamoyskim: „Po powitaniu i obiedzie potoczyła się gawęda na temat najwięcej nas obchodzący — przyszłości Polski. Hrabia Mikołaj był w doskonałym humorze. Raptem rzucił pytanie: Jak Panowie sądzicie, ile ja powinienem złożyć na sprawę Polski? Dmowski, patrząc mu w oczy zapytał: A na jaką sumę hrabia sądzi, że będzie go stać.— Myślę, że na każdą sumę poniżej 500 mln franków — brzmiała odpowiedź. Hrabia Zamoyski powiedział: Ja sądzę, hrabio, że na początek mógłby pan ofiarować 5 mln franków. Usłyszał odpowiedź: To wszystko, co ode mnie żądacie. I zapytał o zdanie Fronczaka. Po czym złożył 50 mln franków w gotówce, bonach i akcjach”. Fronczak opowiada następnie o swojej drugiej wizycie u Potockiego w połowie sierpnia, kiedy to hrabia miał się wyrazić w ten sposób: „Jeżeli wojna nie skończy się przed Bożym Narodzeniem, podwoję sumę mej dotacji i wypłacać będę milion franków za każdy dzień dodatkowy”. Podczas trzeciej wizyty przy okazji Świąt Bożego Narodzenia zapytał o dług u rządu francuskiego i ofiarował 140 mln franków. Podobne informacje zawarł w swej książce zatytułowanej Zamek w Łańcucie. Zwięzły opis dziejów i zbiorów Józef Piotrowski: „Pewną część zbiorów odziedziczonych po zmarłym w swoim pałacu w Paryżu śp. hrabim Mikołaju Potockim przywieziono do zamku łańcuckiego. Hrabia Mikołaj Potocki ofiarował, jak wiadomo, prawie cały, wielki swój majątek, wspólnie z Maurycym hrabią Zamoyskim, na utworzenie legionów polskich we Francji”[22].
W tym samym duchu, choć podając nieco inne liczby pisze o tym Jan Zamoyski, syn jednego z członków Komitetu Narodowego Polskiego, Maurycego Zamoyskiego, powołując się na ten sam artykuł z „Sokoła Polskiego”[23].
Tymczasem, jak wspomniano wyżej, już w 1933 roku sprawa finansowania Armii Polskiej we Francji przez polską arystokrację nie była jednoznaczna, bowiem Maurycy Zamoyski rzeczywiście skierował do prasy dementi opublikowanych rewelacji Fronczaka. W dniu 11.01.1933 z Klemesowa Zamoyski pisze w ten sposób:
„Szanowny Panie Redakorze (sic!),
z niemałym zdziwieniem przeczytałem w nr 9 „ABC” z dn. 9 stycznia br. rewelacje Dr. Fronczaka `jak Zamoyski i Potocki finansowali armię polską we Francji'. Uwierzyć mi trudno, by Dr Fronczak, członek Polskiego Komitetu Narodowego w Paryżu, mógł na poważnym zebraniu taką bajkę opowiedzieć, czytając ze swoich zapisek fakty, które nigdy miejsca nie miały. W imię więc prawdy czuję się w obowiązku stwierdzić, co następuje :
- w czerwcu 1918 roku Komitet nie był w trudnościach finansowych dzięki bardzo wybitnej pomocy finansowej naszych rodaków w Ameryce, którzy poczynając od dnia 1 lutego 1918 roku znaczne sumy na moje ręce przesłali, oraz dzięki pożyczce przyznanej nam i od 1 marca 1918 r. miesięcznie wypłacanej przez rządy francuski i angielski. Zwrotu tej pożyczki dokonał po wojnie rząd polski na mocy uchwały sejmu.
- nie przynosiłem nigdy ‘szkatuły dębowej okutej stalą’ zawierającej część klejnotów rodzinnych mojej żony, których zastaw u bankiera Mendel-sona miał dać pono 65 milionów franków (!!). Dodać przy tym muszę, że o ‘sławnym bankierze paryskim’ Mendelsonie nigdy nie słyszałem, natomiast był to i jest jeden z największych domów bankowych w Berlinie.
- Ani Dmowski ani ja nie prosiliśmy nigdy śp. Mikołaja Potockiego jakąkolwiek pomoc finansową. — Również nigdy nie ofiarował on pieniędzy na utrzymanie armii polskiej we Francji, a suma 50 milionów i 140 milionów, razem więc 190 milionów, wymieniona w rewelacjach, jest wprost śmieszna, zważywszy że cała fortuna Potockiego wynosiła wtedy może jedną czwartą tej cyfry. — Data jego śmierci również jest nieścisła, umarł on bowiem w Paryżu wiosną 1920 r.[24], gdy dr Fronczak już dawno był powrócił do Ameryki.
- wreszcie stwierdzam, że armię polską we Francji finansował od jej powstania rząd francuski i nikt z nas nie miał potrzeby troszczyć się o zapewnienie jej utrzymania. Wszelkie opowiadania o grożącym jej głodzie są taką samą bajką jak historia ze szkatułką i klejnotami lub daru 190 milionów przez śp. Mikołaja hrabiego Potockiego.
Niezmiernie wdzięczny będę panu Redaktorowi za pomieszczenie powyższego sprostowania na łamach jednego z najbliższych numerów „ABC” i proszę o przyjęcie zapewnienia mego szczerego poważania”[25].
Dementi Maurycego Zamoyskiego jest zdecydowane i właściwie nie pozostawia miejsca na jakiekolwiek wątpliwości. A jednak trudno się oprzeć wrażeniu, że Fronczak nie miał żadnego powodu czegokolwiek zmyślać. Można sobie pozwolić na przypuszczenie, że hrabia Zamoyski był związany, być może, tajemnicą, dotyczącą tożsamości ewentualnych dobroczyńców Armii Polskiej we Francji. Zapytałam o zdanie korespondencyjnie syna Maurycego Zamoyskiego, a równocześnie autora wspomnianej wyżej książki o działalności Komitetu Narodowego Polskiego. Jan Zamoyski nie wiedział o istnieniu kopii dementi ojca, niemniej jest dla niego oczywiste, że obaj arystokraci łożyli pieniądze na Armię Polską we Francji i Komitet Narodowy Polski[26].
O ile ewentualny udział Potockiego w finansowaniu Armii Polskiej we Francji wymaga dalszych badań, o tyle nie ulega wątpliwości, że udzielił on gościny generałowi Hallerowi w chwili jego przybycia do Paryża, w swojej posiadłości w Rambouillet. Jak podaje doradca prawny Potockiego, Michał Kossowski, „Gen. Haller zgodził się na to z radością i gotowością i rzeczywiście przyjęty został przez hrabiego z wielką serdecznością, a nawet pompą. Hr. Potocki oświadczył zaraz gotowość przyjścia generałowi z wszelkimi grzecznościami, jakich by tylko tenże zażądał”[27]. Kiedy zaś Haller został głównodowodzącym, hrabia oddał na użytek składów wojennych Armii Polskiej lokale w słynnych stajniach przy swoim pałacu w Paryżu.
Już po zakończeniu działań wojennych Mikołaj służył interesom polskim dzięki swym rozległym stosunkom zarówno w sferach politycznych francuskich — bywał u niego m.in. generał Weygand, marszałek Pétain, czy minister spraw zagranicznych (1894-1898) Gabriel Hanotaux[28], jak i wśród francuskiej arystokracji, żeby wymienić tylko takie nazwiska jak Castellane, Noailles, czy Doudeauville. Jak wspomina Alfred Potocki, który przebywał w Paryżu w czasie Konferencji Pokojowej z misją powierzoną mu przez konserwatystów galicyjskich: „Mój wuj Mikołaj, który już zdążył wydobrzeć po swej ciężkiej chorobie, hojnie mnie wspierał. Choć nie był wcale głęboko zainteresowany polityką, był to człowiek światowy, utrzymujący relacje z osobistościami, które były niezwykle użyteczne dla naszej sprawy. Jego pałac przy avenue Friedland był zawsze otwarty na wszelkie przyjęcia, jeśli tylko mogły one służyć polskim interesom”[29]. Przykładem niech będzie obiad wydany przez Mikołaja w okresie trwania Konferencji Pokojowej w Paryżu na cześć Lorda Balfoura, na którym brytyjski polityk deklarował poparcie swego kraju dla Polski.
Kolejnym gestem patriotycznym miało być wreszcie ofiarowanie pałacu przy avenue Friedland na siedzibę polskiej ambasady. „Jak wiadomo, hr. Mikołaj Potocki deklarował był, przed dwoma laty, ten dar piękny a bardzo, bardzo pożądany. Musiały zaiste wpłynąć poważne na to motywy, jeżeli tak ofiarny magnat a tak święcie dotrzymujący każdego najlżejszego swego zobowiązania, przestał mówić o tym darze”[30]. Pałac był rezydencją niezwykle prestiżową, zarówno ze względu na wartość samej posiadłości, jej przepych, jak i osobę właściciela. Zbudowany w 1857 roku, zakupiony następnie przez ojca Mikołaja i wreszcie odziedziczony przez młodego hrabiego, który zakończył jego przebudowę w 1882 roku. Jest to potężny budynek o architekturze zainspirowanej stylem neoklasycznym, szczególnie w fasadzie. We wnętrzu, najważniejszym elementem są monumentalne schody, o niezwykle bogatej dekoracji, wykładane ośmioma odmianami marmuru. Doradca hrabiego, Michał Kossowski, wspomina, że po powrocie z uroczystości wręczenia sztandaru oddziałom polskim, Potocki zawezwał go do siebie i przy świadkach zadeklarował, że nie mając dzieci, a pragnąc zaakcentować swą wdzięczność dla powstającego wielkiego państwa polskiego, chciałby coś dla niego uczynić, przy czym wspomniał o darowiźnie swego pałacu przy avenue Friedland. Akt taki został przygotowany, brakowało na nim jedynie podpisu hrabiego, jaki miał zostać złożony w obecności francuskiego notariusza. Jednakże od tamtej pory nastąpiły wydarzenia, które według słów doradcy hrabiego, zniechęciły go do pierwotnego projektu. Chodziło więc, po pierwsze, o szpital w Rambouillet, do którego, jak zauważono, byli przysyłani żołnierze prawie zdrowi, podczas gdy chorych Polaków rozsyłano po całej Francji. Dobrze zaopatrzony szpital w posiadłości Potockiego służył więc raczej jako miejsce wypoczynku, a nie leczenia. Druga sprawa dotyczyła lokali w słynnych stajniach oddanych do dyspozycji oddziałów polskich. Z braku dyscypliny, żołnierze polscy zaczęli brudzić oddane im w użytkowanie lokale, zaś wobec hrabiego zachowywali się impertynencko. Pisemna skarga Potockiego, skierowana do generała Hallera nie odniosła żadnego skutku. Wydaje się zresztą, że musiał istnieć jakiś konflikt pomiędzy Potockim a Hallerem, bowiem generał, mimo, że na pewno zetknął się z hrabią w Paryżu i korzystał z jego gościnności, nie wspomina o nim ani słowem w swoich Pamiętnikach[31].
Jednak najważniejszą sprawą, która całkowicie zniechęciła Mikołaja Potockiego do ofiarowania państwu polskiemu swego pałacu była historia związana ze wspomnianą wyżej wystawą artystów polskich. Otóż organizując imprezę, dla której Potocki zdobył, jak już wspomniałam, protektorat najważniejszych osobistości francuskich, zwrócił się on również o patronat do Komitetu Narodowego Polskiego. Odpowiedzi nie otrzymał żadnej. Na prośbę zwróconą indywidualnie do poszczególnych członków Komitetu odpowiedział jedynie Józef Wielowieyski. Mimo takiego afrontu, hrabia nie zarzucił pomysłu hojnego daru. Udawał się kilkakrotnie do Komitetu, gdzie częstokroć kazano mu czekać godzinami w przedpokoju, lub traktowano sprawę jako niewielkiej wagi. Po zamknięciu wystawy artystów polskich, Komitet Narodowy przysłał natomiast komisję rewizyjną, złożoną ze swych członków i przedstawiciela generała Hallera, w celu przeprowadzenia kontroli dochodów z ekspozycji. Tymczasem przekazanie przez organizatorów dochodu z wystawy, przeznaczonego, jak pamiętamy, dla inwalidów wojennych z Polskiej Armii we Francji, na ręce generała Hallera, nie doczekało się nigdy oficjalnego potwierdzenia. Sprawa ta ostatecznie zraziła hrabiego Potockiego do Komitetu Narodowego Polskiego i odwiodła go od zamysłu przekazania mu swego pałacu — akt darowizny został przez niego podarty. Kossowski próbował wyjednać u członków Komitetu podjęcie kroków zmierzających do załagodzenia sytuacji. Jakież było jednak jego zdziwienie, gdy usłyszał, że pałac byłby wielkim ciężarem dla rządu polskiego, a jego utrzymanie i podatki zrujnowałyby Polskę. Argument o nieopodatkowaniu ambasad nie był dla KNP przekonywujący. Przed śmiercią Mikołaj Potocki powrócił raz jeszcze do projektu daru. Miał o tym ponoć nawet rozmawiać z Maurycym Zamoyskim, który w międzyczasie został posłem polskim w Paryżu.
Ostatecznie do przekazania pałacu przy avenue Friedland na siedzibę ambasady polskiej jednak nie doszło, a zasadniczy trzon majątku nieruchomego i ruchomego hrabiego odziedziczył Alfred Antoni Potocki z Łańcuta. Na podstawie relacji Zygmunta Dygata i jego żony Heleny z Zamoyskich, spokrewnionej z Mikołajem Potockim, Łojek opisuje zgromadzenie rodzinne, jakie odbyło się pod koniec kwietnia lub w pierwszych dniach maja 1921, w okresie, w którym stan zdrowia Mikołaja zdecydowanie się pogarszał. Wtedy to umierający miał jakoby sformułować warunek, pod jakim zapisuje Alfredowi swój majątek. Warunkiem tym miało być zmazanie z nazwiska hańby Targowicy[32].
Jakie były prawdziwe przyczyny, które odwiodły Mikołaja od przekazania swego pałacu na siedzibę polskiej ambasady w Paryżu, tego dokładnie nie wiadomo. Na pewno były to nieporozumienia z Komitetem Narodowym Polskim i nieprzyjemne doświadczenia z dowództwem Armii Polskiej. Rozwiązanie zastępcze w postaci legatu na rzecz Alfreda Potockiego z pewnością wydawało się hrabiemu dobre. Fortuna wracała do Polski. Łańcut należał do największych i najbardziej reprezentacyjnych majątków, jakie znajdowały się w rękach Potockich. Pałac przebudowany wysiłkiem rodziców Alfreda, Romana Potockiego i Elżbiety z Radziwiłłów, był imponujący, unowocześniony i na miarę wielkich europejskich siedzib arystokratycznych. Mógł on więc z powodzeniem służyć jako miejsce przyjęć przedstawicieli rodów królewskich i innych wielkich tego świata. Tym bardziej, że matka Alfreda spokrewniona była z domami panującymi Anglii i Prus, a także najznakomitszymi rodami arystokratycznymi. Tego rodzaju siedziba, którą zajmował człowiek skłonny oddać ją na usługi odrodzonego państwa, byłaby dla Polski cennym atutem w polityce międzynarodowej.
Nie ma pewności, czy Mikołaj odwiedził Łańcut osobiście[33]. Z zachowanych kilku listów do Romana Potockiego wynika, że wizyta przewidziana w październiku 1911 roku nie doszła do skutku. Właściciele Łańcuta zostali zaproszeni w zamian na polowanie do Rambouillet[34]. Rok później jednak Mikołaj planował odwiedzenie Krakowa, Warszawy i Łańcuta pod koniec października[35].
Można również przypuszczać, że na decyzję zapisu majątku przez Potockiego, wpłynęła również osoba samego Alfreda, który, podobnie jak jego wuj, interesował się sportem, polowaniem i jazdą konną. Przypomnijmy, że Mikołaj pasjonował się sportami uprawianymi na wolnym powietrzu. Działał w Société d’entraĭnement miasta Rambouillet, Paryskim Towarzystwie Hippicznym (Société hippique de Paris), Cercie de l’Etrier, Towarzystwie Wędkarskim (Société de pèche).
W polowaniach, urządzanych w okolicach Rambouillet[36], chasse au tiri chasse à courre, brali udział przedstawiciele najwyższych sfer francuskich[37]. Hrabia utrzymywał w swoim majątku Saint-Croix stadninę koni zaprzęgowych (chevaux d’équipage), a na wagę, jaką posiadała dla niego hippika kładzie nacisk Artur Rubinstein[38] opisując lekcje jazdy konnej, jakie sam otrzymał. Rubinstein dodaje przy tym, że już w 1907 roku Potocki był po wypadku, po którym utykał, chodził o lasce i osobiście nie mógł jeździć konno. Również łańcucki ordynat wspomina, że to „wuj Mikołaj zabierał go na polowania, uczył powożenia”[39]. Ojciec Alfreda, Roman, założył w Albigowej stadninę, być może pod wpływem Mikołaja.
Prócz tego Alfred, o czym przynajmniej świadczą jego pamiętniki, był przedsiębiorcą i zajmował się aktywnie rozwojem ekonomicznym ordynacji, Obok dóbr ziemskich, o których rozwój i modernizację dbał, odziedziczył on także kopalnie węgla w Glińsku w powiecie żółkiewskim i Potyliczach w powiecie rawskim, cegielnie w Łańcucie, gorzelnie oraz wytwórnie rumu i likierów. Po przejęciu spadku po Mikołaju wydawał pieniądze nie tylko na własne przyjemności, jak to sugerują niektóre publikacje, ale także „skupił w swych rękach znaczne kapitały, miał udziały lub prowadził interesy m. in. ze śląskimi kopalniami węgla, z towarzystwami naftowymi oraz różne transakcje handlowe i bankowe”[40]. Był członkiem rad nadzorczych wielu spółek akcyjnych.
Alfred zajmował się również w pewnym stopniu polityką, choć nie tak dalece jednak jak jego brat Jerzy, który wybrał karierę dyplomatyczną. W 1917 roku Alfred został dziedzicznym członkiem austriackiej Izby Panów, w 1918 — prezesem krakowskiej Resursy, a w czasie Konferencji Pokojowej przebywał w Paryżu, jak wspomniano, jako „reprezentant” konserwatystów galicyjskich. W pałacu łańcuckim przyjmował międzynarodową arystokrację, dostojników polskich i obcych, niekiedy zresztą na prośbę Ministra Spraw Zagranicznych RP, Józefa Becka. W czerwcu 1923 roku przebywała tam para królewska z Rumunii : król Ferdynand i królowa Maria z ministrem spraw zagranicznych Bratianu, w 1925 Clarence Dillon, bankier amerykański, w 1929 roku prezydent RP, Ignacy Mościcki, w 1937 brat króla Wielkiej Brytanii, Jerzego VI, książę Kentu z małżonką, księżniczką grecką Mariną. Jak to podkreślał IV ordynat : „Liczba zaproszonych zwiększała się z roku na rok, ponieważ prowadziłem teraz tryb życia międzynarodowy, a krąg moich przyjaciół rozszerzał się. Podejmując ich u siebie, czyniąc z Łańcuta miejsce spotkań dyplomatów i znakomitych gości zagranicznych, byłem pewien, że służę memu krajowi”[41]. Władze Rzeczpospolitej odznaczyły Alfreda Antoniego Potockiego Orderem Polonia Restituta za przyjmowanie w zamku gości wagi państwowej i Złotym Krzyżem Zasługi w 1937 roku za modernizację rolnictwa w jego dobrach[42]. W kontekście przytoczonych wyżej zalet Alfreda ten daleki kuzyn z Łańcuta mógł być w oczach Mikołaja Potockiego idealnym kandydatem na spadkobiercę wielkiej fortuny.
Próba kontynuacji poszukiwań Jerzego Łojka, jaką podjęłam, jest niezbyt wdzięczna i wymaga z jednej strony wielkiej cierpliwości w wyszukiwaniu drobnych, pojedynczych informacji i wplataniu ich w nakreślony już przez poprzednika szkielet, z drugiej zaś wielkiej mobilności, ponieważ ewentualne archiwa kryć się mogą równie dobrze we Francji, w Polsce, jak i w Stanach Zjednoczonych. Przykładem niech będą fragmenty archiwalnej spuścizny po Alfredzie Potockim, zawierające m.in. korespondencję dotyczącą spadku po Mikołaju, które złożone najpierw w Polskim Instytucie Naukowym w Nowym Jorku, trafiły następnie do Archiwum Głównego Akt Dawnych w Warszawie, gdzie dołączyły do głównego korpusu archiwów Potockich z Łańcuta. Fakt przeniesienia archiwów do Warszawy i odmiennej ich klasyfikacji uniemożliwia, przynajmniej chwilowo, korzystanie z nich badaczom. Podjęte wysiłki pozwoliły jednak na posunięcie badań, aczkolwiek postać hrabiego nadal jawi się nam otoczona tajemnicą. Raz jeszcze należy postawić pytanie, jak to się stało, że właściciel tak wielkiej fortuny pozostawił po sobie tak mało śladów ? Czyżby taka właśnie była jego wola? To jednak, co udało się nam do tej pory odnaleźć, pozwala stwierdzić, że postawa Potockiego nacechowana była niewątpliwie odruchami patriotycznymi.
Choć pewnie trudno by mu było konkurować z akcjami podejmowanymi przez potomka innego targowiczanina, Ksawerego Branickiego, który np. finansował Legion Włoski Mickiewicza w 1848 roku i inne, choćby wydawnicze, poczynania poety, czy też wspomagał pieniężnie Powstanie Styczniowe. Pewne zachowania hrabiego mogą się wydawać nieco paradoksalne — np. wstępując do polskich stowarzyszeń przyjmował jednocześnie u siebie wielkich książąt rosyjskich. Jest to jednak zachowanie często spotykane w kręgach międzynarodowej arystokracji, gdzie związki klasowe, idące często w parze z rodzinnymi, są jak gdyby równoległe, jeśli nie ważniejsze od związków narodowych. Przykłady takiego postępowania można by zresztą mnożyć w przypadku innych przedstawicieli polskiej arystokracji, co nie przeszkadzało im jednak zachowywać postawy patriotycznej. Akcje charytatywne podjęte przez Potockiego na rzecz różnych organizacji i stowarzyszeń polskich świadczą o jego narodowym zaangażowaniu. Szczególnie podkreślić trzeba jego działania w okresie I wojny światowej, pomoc Armii Polskiej we Francji, organizację szpitala wojskowego, pomoc rannym. Zaznaczyć przy tym należy raz jeszcze, że kwestia ewentualnego finansowania Armii Polskiej we Francji nie jest w żaden sposób rozstrzygnięta i wymaga dalszych badań. Ostatnie posunięcia hrabiego, a szczególnie zapis majątku dalekiemu krewnemu, zamieszkałemu w Polsce, a nie na przykład bliższemu w stopniu pokrewieństwa kuzynowi, osiedlonemu w Paryżu malarzowi Alfredowi Świeykowskiemu, należy uznać raczej za gest patriotyczny niż za postępowanie kierujące się prywatą, wobec faktu powrotu fortuny do Polski.
Ostatni zaś akt całego dramatu w 1944 roku, gdzie wmieszała się raz jeszcze historia odmawiająca Polsce niezawisłego bytu, był niewątpliwie najbardziej tragiczny, ale niezależny od woli Mikołaja Potockiego.
Podjęte badania pozwalają odtworzyć nie tylko działalność samego hrabiego, ale także spojrzeć szerzej na zróżnicowane środowisko polskie w Paryżu, czy we Francji na początku naszego wieku, a szczególnie w czasie I wojny światowej i dostrzec jego rozmaite działania w kierunku odzyskania przez Polskę niepodległości. Jednocześnie trzeba jednak stwierdzić przy okazji, że nawet w tak ważkich historycznie momentach rozmaite partykularyzmy i zawiści brały górę nad interesem narodowym, a przynajmniej bardzo mu szkodziły, jak miało to miejsce w przypadku konfliktów związanych z wystawą w Pałacu Potockiego, czy przyjęcia tegoż pałacu jako daru dla narodu polskiego. Niestety, wydaje się, że raz jeszcze w polskich dziejach prywata i indywidualne ambicje działały na szkodę inicjatyw innych ludzi, a przez to dobra całego narodu.
BIBLIOGRAFIA
- Archives de la Chambre de Commerce et d’Industrie de Paris:
- dossiers Potocki.
- Extraits des Souvenirs de Gustave Schlumberger au debut du XXe siècle sur la comtesse Potocka née Pignatelli et son salon littéraire de l’avenue Friedland, maszynopis, ss. 16.
- wyciąg z aktu zgonu Roberta Félixa de Saint-Clair.
- Archiwum Główne Akt Dawnych, Warszawa:
- Archiwum Potockich z Łańcuta, rkp. 3109.
- Archiwum Zamoyskich, rkp. 2220.
- Biblioteka Polska, Paryż, Archiwum Zygmunta Lubicz Zaleskiego, rkp. akc. 3916.
- Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław:
- Archiwum Wacława Gąsiorowskiego rkp. 15113/II (Dz. III Materiały do działalności Polonii francuskiej, Torn 53. Organizacje i stowarzyszenia, I Komitet Narodowy Polski).
- Blanche Jacques-Emile, La pèche aux souvenirs. Paris: Flammarion 1949.
- „Bluszcz” 1933, nr 9, s. 46.
- Châtelain en Pologne. Mémoires du comte Potocki, traduit de 1’anglais par Michel Chrestien,. Paris: René Julliard 1962.
- Exposition des Artistes Peintres et Sculpteurs Polonais au profit des Mutiles de Guerre de l’Armee Polonaise en France. Préface: Boyer d’Agen, katalog wystawy. Paris: Palais Nicolas Potocki 1918.
- Fangor Danuta, Cztery wielkie damy, Łańcut 1996.
- Haller Józef, Pamiętniki z wyborem dokumentów i zdjęć, Londyn: Katolicki Ośrodek Wydawniczy „Veritas” 1964.
- Helle Kazimierz, Historia niedoszłej siedziby ambasady polskiej w Paryżu. „Polonia” 1921, nr 29 (z dnia 16.07).
- Hojny dar, „Polonia” 1920, nr 40, s. 8.
- Leclerq Henri, Nicolas Potocki. „Pays d’Yvelines, de Hurepoix et de Beauce” 1987, nr 30 (édité par Société des Amis de la Région de Rambouillet et de sa forêt).
- Łojek Jerzy, Potomkowie Szczęsnego. Dzieje fortuny Potockich z Tulczyna 1799-1921. Lublin: Wydawnictwo Lubelskie 1980.
- Mémoires de Boni de Castellane 1867-1932, introduction et notes d’Emmanuel de Waresquiel, Paris: Librairie Académique Perrin, 1986.
- Piotrowski Józef, Zamek w Łańcucie. Zwięzły opis dziejów i zbiorów, Lwów 1933. „Polonia” 1914, nr 17, s. 5.
- Postawka Leon, Pamiętniki obejmujące okres od 1863 do 1908. Poprzedzone wspomnieniami z lat dziecinnych, vol. I—II, Paris: Imprimerie Levé
- „Rocznik Towarzystwa Polskiego Literacko-Artystycznego w Paryżu” 1911-1912. Rubinstein Arthur, My young years, New York: Alfred A. Knopf 1973.
- Styka Jan, La Pologne actuelle, Conférence faite le 28 Janvier 1919 au Palais du comte Potocki à l’Exposition des Artistes Polonais, Paris: Société d’Imprimerie et d’Edition Levé
- Szklarska-Lohmanowa Alina, Potocki Alfred Antoni, [w:] Polski Słownik Biograficzny, t. XXVII„ Wrocław –Warszawa – Kraków – Gdańsk - Łódź: Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wydawnictwa PAN 1983, s. 766-768.
- Walkiewicz Leon T., Dzieje uniesień serdecznych a rzeczywistość dzisiejsza, Chicago 1953.
- Zamoyski Jan, Powrót na mapę., Londyn: Polska Fundacja Kulturalna 1984.
Przypisy
[1] Dokładna data przybycia Mikołaja Potockiego do Francji jest nieznana. W 1875 roku, na pogrzebie Zofii Kisielew w montresorskiej księdze gości pojawia się podpis Mikołaja Potockiego pod podpisem jego ojca, Mieczysława. Jest to pierwszy znany aktualnie dokument, jaki potwierdza obecność Mikołaja Potockiego we Francji.
[2] H. Hollpein (1814 - po 1856), Portret Emilii ze Świeykowskieh Potockiej, 1845, olej na płótnie, 102x87 cm, zbiory zamku w Montrésor, Francja.
[3] W rodzinie istnieją różne wersje na temat tego, kto właściwie przekonał Mieczysława Potockiego, żeby nie wydziedziczał swego prawowitego spadkobiercy, Mikołaja. Według jednej z nich skutecznie interweniował baron Robert Felix de Saint-Clair, były oficer armii brytyjskiej, zmarły 25.02.1897 w Paryżu, który był prawnukiem Stanisława Szczęsnego Potockiego i jego pierwszej żony Józefy Amalii z Mniszchów, a nie jak podaje Łojek, krewnym Mikołaja z lewego łoża; Archiwa CCIP, dossiers Potocki, wyciąg z aktu zgonu Roberta Félixa de Saint-Clair.
[4] Obecnie w paryskim Muzeum Carnavalet.
[5] J. Łojek, Potomkowie Szczęsnego. Dzieje fortuny Potockich z Tulczyna 1799-1921, Lublin 1980.
[6] Archives de la Chambre de Commerce et d’Industrie de Paris: Extraits des Souvenirs de Gustave Schlumberger au début du XXe siècle sur la comtesse Potocka née Pignatelli et son salon litteraire de l’avenue Friedland, maszynopis, ss. 16 (dalej: Schlumberger), ss. 12-13.
[7] A. Rubinstein, My young years, New York 1973.
[8] „Rocznik Towarzystwa Polskiego Literacko-Artystycznego w Paryżu” 1911-1912, s. 108.
[9] Tamże, s. 80.
[10] L. Postawka ks., Pamiętniki obejmujące okres od 1863 do 1908. Poprzedzone wspomnieniami z lat dziecinnych, vol. I—II, Paris 1908, s. 305.
[11] L. Postawka ks., Pamiętniki obejmujące okres od 1863 do 1908. Poprzedzone wspomnieniami z lat dziecinnych, vol. I—II, Paris 1908, s. 305.
[12] „Polonia” 1914, nr 17, s. 5.
[13] Impreza ta była przedmiotem mojego referatu wygłoszonego na sesji naukowej, poświęconej Bolesławowi Biegasowi i Mieczysławowi Golbergowi, jaka odbyta się w Bibliotece Polskiej w Paryżu w dniach 19-20.06.1992.
[14] J. Styka, La Pologne actuelle. Conférence faite le 28 Janvier 1919 au Palais du comae Potocki à l’Exposition des Artistes Polonais, Paris, Société d’Imprimerie et d'Edition Levé, 1919.
[15] Zachowany jest zarówno brudnopis tego listu, jak i pismo właściwe, podpisane przez szereg artystów, Biblioteka Polska w Paryżu, Archiwum Zygmunta Lubicz Zaleskiego, Akc. 3916.
[16] Hojny dar. „Polonia” 1920, nr 40, s. 8.
[17] Cf. katalog wystawy: Exposition des Artistes Peintres et Sculpteurs Polonais au profit des Mutilés de Guerre de l’Armée Polonaise en France, Palais Nicolas Potocki, Paris, 1918; préface : Boyer d’Agen.
[18] L. T. Walkiewicz, Dzieje uniesień serdecznych a rzeczywistość dzisiejsza, Chicago 1953, cyt. za: J. Haller, Pamiętniki z wyborem dokumentów i zdjęć, Londyn 1964, s. 380.
[19] Tamże, s. 381.
[20] Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław, Archiwum Wacława Gąsiorowskiego, rkp. 15113/11 (Dz. III Materiały do działalności Polonii francuskiej, Tom 53. Organizacje i stowarzyszenia, 1 Komitet Narodowy Polski).
[21] „Bluszcz” 1933, nr 9, s. 46.
[22] J. Piotrowski, Zamek w Łańcucie. Zwięzły opis dziejów i zbiorów, Lwów 1933, s. 45-46.
[23] Oto wersja podana przez Jana Zamoyskiego: „W czerwcu 1918 roku Komitet nie miał pieniędzy nie tylko na potrzeby tworzącej się armii, ale nawet na komorne za lokal przy ave. Kleber; członkowie ostanie franki wydawali na żywność. Siedzieliśmy któregoś dnia w ośmiu nie mogąc znaleźć wyjścia z tej sytuacji, my, którzy uważaliśmy, że dzierżymy losy Polski w naszych rękach, uznani przez rządy Francji, Anglii, Stanów Zjednoczonych, Włoch i Japonii. Obecni wtedy Roman Dmowski, Marian Seyda, Wielowiejski, St. Kozicki, Erazm Piltz, Rozwadowski, M. Zamoyski i ja, zastanawialiśmy się, co dalej począć, gdzie uderzyć. W pewnej chwili M. Zamoyski przeprosił nas i wyszedł na kilkanaście minut. Gdy powrócił postawił przed R. Dmowskim szkatułkę dębową, okutą stalą, i mniej więcej w ten sposób nam oznajmił: «Panowie, nie ma w tej chwili pieniędzy, a musimy je mieć koniecznie. Przed wami znajdują się klejnoty mojej żony i nasze rodzinne, które od pokoleń są w posiadaniu rodziny. Zawołamy bankiera Mendelsona i zobaczymy, co on może za to ofiarować». Gdy grono zaczęło protestować Zamoyski wyjaśnił: «Teraz albo nigdy, te walory muszą być użyte — to jest owoc wysiłku wielu pokoleń żyjących na polskiej ziemi, my możemy się uważać jedynie za stróżów tego skarbu, ale on należy do Polski!» Uzgodniono by biżuterię tę oddać jedynie w zastaw do końca wojny, a potem cały zespół ludzi zobowiązał się uzyskać zwrot sumy i zwolnienie zastawu. Sprowadzony bankier Mendelson, dowiedziawszy się na jaki cel pieniądze te są potrzebne, po zbadaniu zawartości skrzynki zaoferował 6,5 mln franków”.
„Drugim hojnym ofiarodawcą był Mikołaj Potocki, osiadły od dawna w Paryżu. Zaprosił nas do siebie i w trakcie rozmowy, w pewnej chwili zapytał: Jak Panowie sądzicie, ile ja powinienem złożyć na sprawę polską?” Zaskoczeni tym pytaniem, nie wiedzieliśmy, co odpowiedzieć i jedynie M. Zamoyski odezwał się określając sumę na 1,5 mln franków. Wtedy M. Potocki zwrócił się do mnie i zapytał: Panie majorze, jako Amerykanin, jak pan sądzi, ile powinienem złożyć? Odpowiedziałem, że jeśli według nucie pan chce bym osądził, to powiem, że musiałby pan oddać wszystko, co posiadasz, gdyż ja tak uczyniłem. Na to Potocki odpowiedział: „Ślicznie majorze, nie sądzę bym się na to mógł zdobyć, ale proszę przyjąć 5 mln franków, gdyż tyle posiadam obecnie”, J. Zamoyski, Powrót na mapę. Londyn 1984, s. 68.
[24] Tu z kolei myli się Maurycy Zamoyski, Potocki zmarł w czerwcu 1921 roku.
[25] Kopia listu Maurycego Zamoyskiego do redaktora pisma „ABC”, Archiwum Głównym Akt Dawnych w Warszawie, Archiwum Zamoyskich, rkp. 2220.
[26] List Jana Zamoyskiego do autorki z dnia 1 maja 1999.
[27] K. Helle, Historia niedoszłej siedziby ambasady polskiej w Paryżu, „Polonia” 1921, n° 29, s. 4-5 (z dn.16.07).
[28] H. Leclerq, Nicolas Potocki, „Pays d’Yvelines, de Hurepoix et de Beauce”, nr 30, 1987, (édité par Société des Amis de la Région de Rambouillet et de sa forêt).
[29] Châttelain en Pologne. Mémoires du comte Potocki, traduit de I’anglais par Michel Chrestien, Paris, 1962, s. 126.
[30] Hojny dar, „Polonia” 1920, nr 40, s. 8.
[31] J. Haller, op. cit.
[32] J. Łojek, op. cit., s. 171.
[33] Już w trakcie XXI Sesji Stałej Konferencji Muzeów, Archiwów i Bibliotek polskich na Zachodzie pani Maria Rey poinformowała mnie, że w korespondencji jej rodziny, przechowywanej na zamku Montrésor we Francji znajdują się listy potwierdzające odwiedziny Mikołaja Potockiego w Łańcucie.
[34] AGAD, Archiwum Potockich z Łańcuta, rkp. 3109.
Na papierze z nagłówkiem: Grange Colombe/ Rambouillet (S&O), 12 8bre 1911
Mon cher Roman,
Hélas! je dois renoncer au trés grand plaisir d’aller a Łańcut. C’est un véritable chagrin pour nzoi, mais la saison me commande cetle résolution. Bien que ma santé soit bien meilleure que l’annee derniere les medecins me prescrivent encore quelques menagements.
Vous m’avez promis, elier cousin, de venir en Novembre à Grange Colombe. Je viens vows rappeler votre bonne promesse et me réjouis de vows recevoir avec Alfred et Georges.
Je vous propose d’arriver ici entre 15 et 16 Novembre ou entre le 3 et 15 Décembre à votre choix pour trois jours au moins.
Je vous prie de transmettre à vos fits mon invitation et semi ravi de les avoir avec vous.
Veuillez, cher Roman, me mettre au pieds de Betka et croire à me sentiments affectueux
N. Potocki
a także bilet wizytowy z odręcznym zawiadomieniem o zamiarze urządzenia przez Mikołaja dwóch polowań na bażanty oraz pomiędzy nimi chasse à courre.
[35] AGAD, Archiwum Potockich z Łańcuta, rkp. 3109. Na papierze z nagłówkiem: Grange Colombe/ Rambouillet (S&O), le 10 septembre 1912
Mon cher Roman,
J’avais écrit dernièrement à Betka que je serai à Łańcut le 25 Octobre, mais Mathilde me transmet votre télégramme oū vous me demandez de venir le 22. Je vais dortc m’arranger pour partir plus tôt de Paris et être de vôtres a la date que vous m’indiquez — j'irai avant à Cracovie et à Varsovie et vous /?/ arriverai le 22 au soir ou le 23 au matin.
Je vous remercie infiniment de votre bonne invitation et vous voyez que j’accepte de grand Coeur.
J’esère vous trouver en bonne santé — moi je me porte toujours très bien.
Mathilde vous envoie toutes ses amitiés et moi je vous prie de me croire votre tras affectionne
signature illisible.
P.S.
Mettez moi je vous prie aux pieds de ma cousine à laquelle j’envoie mes affectueux hommages en la remerciant de sa bonne letter.
N.
[36] W swoim testamencie hrabia nie zapomniał o Rambouillet. Zapisał miejskiemu biuru dobroczynności 50000 franków, sumę tej samej wysokości przeznaczył też dla lokalnego szpitala.
[37] Leclerq, op. cit., cytuje m.in.: księżnę Uzès, rodziny Castellane, Gramont, Noailles, Luynes, Doudeauville, Bisaccia, Rotschildów, a także ważne osobistości, jak generał Weygand, marszałek Pétain, czy minister spraw zagranicznych (1894-1898) Gabriel Hanotaux.
[38] A. Rubinstein, op. cit.
[39] Châtelain en Pologne, p. 47.
[40] A. Szklarska-Lohmanowa, Potocki Alfred Antoni, [w:] Słownik Biograficzny, t. XXVII, Warszawa—Kraków – Gdańsk - Łódź, 1983, s. 766-768.
[41] Châtelain en Pologne, p. 182.
[42] Elementy biograficzne związane z zasługami Alfreda Potockiego, które zostały uhonorowane wysokimi odznaczeniami państwowymi podaję za: D. Fangor, Cztery wielkie damy, Łańcut 1996, s. 40.
Tagi
-
PUBL.: 28/01/2020
-
AKTU.: 08/11/2023
Więcej o Autorze (Autorach)
0raz Pozostałe Publikacje tego Autora (ów)
Ewa Bobrowska-Jakubowska
Copyrights
COPYRIGHTS©: STAŁA KONFERENCJA MUZEÓW, ARCHIWÓW I BIBLIOTEK POLSKICH NA ZACHODZIE
CAŁOŚĆ LUB POSZCZEGÓLNE FRAGMENTY POWYŻSZEGO TEKSTU MOGĄ ZOSTAĆ UŻYTE BEZPŁATNIE PRZEZ OSOBY TRZECIE, POD WARUNKIEM PODANIA AUTORA, TYTUŁU I ŹRÓDŁA POCHODZENIA. AUTOR NIE PONOSI ŻADNEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA NIEZGODNE Z PRAWEM UŻYCIE POWYŻSZEGO TEKSTU (LUB JEGO FRAGMENTÓW) PRZEZ OSOBY TRZECIE.